Dodatkowy chromosom nazywają chromosomem miłości.
Obchody Światowego Dnia Zespołu Downa w Zespole Szkół Muzycznych w Radomiu zorganizowały Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Centrum Edukacyjno-Rehabilitacyjnego "Do Celu" oraz V Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Romualda Traugutta przy wsparciu Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego.
- My Światowy Dzień z Zespołem Downa obchodzimy tydzień wcześniej, bo ten przypada 21 marca. Data nie jest przypadkowa. 21 marca to jest pierwszy dzień wiosny, to są narodziny ludzi wyjątkowych, ale także jest to 3. miesiąc roku. Zespół Downa to trisomia - potrójny chromosom 21 pary, stąd uznano 21 marca za Światowy Dzień Zespołu Downa - wyjaśnia Tatiana Kaplińska, kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej "Do celu", która dziś wystąpiła przede wszystkim jako mama Maćka, chłopca z zespołem Downa.
Zespół Downa nie jest chorobą. Jest to zaburzenie genetyczne. W każdej komórce jest 1 dodatkowy chromosom, zamiast 46 jest 47, i to on odpowiada za różne schorzenia, m.in. niepełnosprawność intelektualną, wadę serca, także za stygmaty widoczne na twarzy: płaski nos, skośne oczy. - Ale ja przewrotnie razem z moją koleżanką Dorotą Wólczyńską, która jest fotografem, nazywamy ten chromosom - chromosomem miłości. Uważam, że osoby z zespołem Downa skupiają w sobie najlepsze cechy ludzkości i wszyscy powinniśmy się od nich uczyć. To są osoby przepełnione miłością, sympatią, uśmiechem. Gdyby ich było więcej na świecie, to na pewno nie mielibyśmy wojen. Ktoś, kto zaczyna z nimi obcować, kocha ich całym sercem - mówi pani Tatiana.
Do udziału w imprezie zostali zaproszeni przedstawiciele Warsztatów Terapii Zajęciowej i uczniowie szkół ponadgimnazjalnych.
Na początku obejrzeli spektakl "Peregrinus - władca serc" w którym występowali uczniowie, głównie z V LO. - To jest pantomima o tym, jak urodził się Maciek. Dla mnie to bardzo osobiste doświadczenie. Maciek ma już 11 lat, ale to, czego doświadczyłam wtedy, wciąż jest żywe - mówi T. Kaplińska. W rolę matki wcieliła się Wiktoria Stefańska. - Trudno było wcielić się w tę rolę, musiałam zagrać to, co czuła pani Tatiana. Chcemy przekazać innym to, co my myślimy: żeby szanować osoby niepełnosprawne. Świat idzie do przodu, coraz więcej osób patrzy na osoby niepełnosprawne jak na normalnych ludzi - powiedziała.