Wszyscy biskupi są nasi

Dobromiła Salik

A niektórzy jeszcze bardziej! Przy okazji liturgicznego wspomnienia św. Karola Boromeusza, XVI-wiecznego kardynała i arcybiskupa Mediolanu, mała refleksja na temat diecezjalnych hierarchów.

Wszyscy biskupi są nasi

O tych, którzy służą Kościołowi lokalnemu na miejscu, zwykle pamiętamy. Czy pamiętamy jednak wystarczająco o tych, którzy biskupią posługę pełnią gdzie indziej? W Wiecznym Mieście Radom ma swojego arcybiskupa, poprzednika bp. Henryka Tomasika. Jest nim oczywiście abp Zygmunt Zimowski. Są i inni na „misji” poza diecezją: metropolita częstochowski abp Wacław Depo i bp Paweł Socha CM, emerytowany ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Oprócz nich, od lutego bieżącego roku, jest jeszcze jeden hierarcha, który służy na Ukrainie. To oblat Maryi Niepokalanej Radosław Zmitrowicz – biskup pomocniczy diecezji kamieniecko-podolskiej. O nim dzisiaj słów kilka.

Pochodzi z Kozienic, z parafii pw. Krzyża Świętego. Pisaliśmy o jego biskupich prymicjach tutaj. W czasie tej uroczystości w rodzinnej wspólnocie parafialnej jej proboszcz ks. Kazimierz Chojnacki przypominał: – Tu wzrastałeś i włączałeś się w życie Kościoła. Tu przyjąłeś I Komunię św., sakrament bierzmowania i tu celebrowałeś swą Mszę św. prymicyjną. To wydarzenia, które cię łączą z naszą parafią i nas z tobą. Przedstawiciele parafian natomiast mówili: – To wyróżnienie, że z naszej kozienickiej ziemi Pan Bóg powołał naszego rodaka do godności biskupiej. Na progu tej posługi życzymy, aby żar Ducha Świętego rozpalał twoje serce. Niech nie zabraknie ci sił i życzliwych ludzi.

Ostatnio biskup Radosław odwiedził Polskę, a tutaj m.in. oblackie parafie w Poznaniu i w Katowicach. Przy tej okazji miałam okazję go poznać. I może nie był to przypadek, bo moje rodzinne korzenie tkwią właśnie na Wschodzie, natomiast dzisiejsze redakcyjne i przyjacielskie więzy łączą mnie z ziemią radomską i jej mieszkańcami.

Najpierw, u katowickich oblatów, wysłuchałam kazania kresowego biskupa, który mądrze i prosto rozważał słowo Boże. Wprowadził krótko słuchaczy w realia diecezji, w której posługuje, i podkreślał, że my, w Polsce, za komunizmu, nie byliśmy w tak złej sytuacji, jak ludzie Wschodu. Im brakowało nie tylko wolności i chleba, ale przede wszystkim wiary w Boga, tej siły, jaką w najtrudniejszych momentach życia może dać tylko On.

Później miałam okazję spotkać się z biskupem już bardziej kameralnie. Rozmawialiśmy o drodze jego powołania, o diecezji kamieniecko-podolskiej, o wyzwaniach duszpasterskich dotyczących rodzin, małżeństw i osób chorych – tam, na Wschodzie, ale tak naprawdę wszędzie. Były chwile luźnej wymiany myśli i dzielenia się problemami codzienności w świetle Ewangelii. Wywarł na mnie mocne wrażenie ten czas spędzony nie tyle z "dostojnikiem kościelnym", co raczej z ojcem i bratem. Czyli z biskupem – nauczycielem wiary, a zarazem biskupem – z ludu wziętym, wiernym z wiernymi. Przyszło mi na myśl zdanie św. Augustyna: „Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem”.

I jeszcze jeden szczegół. Zawołaniem bp. Radosława są słowa „Prawda was wyzwoli”. Akurat dzisiaj słyszeliśmy je w aklamacji przed Ewangelią: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,31b-32).

Wdzięczna za dar tego spotkania, chciałam podzielić się tą refleksją z krajanami bp. Radosława i pozostałych hierarchów. Niech nie zapominają o tych, których podarowali Kościołowi powszechnemu. Niech wspierają ich modlitwą, nie tylko dzisiaj. To takie rodzinne zobowiązanie, które na pewno zaowocuje większą miłością i większą świętością zarówno w ich sercach, jak i w sercach biskupów oraz w powierzonych im wspólnotach.