Brzydale

ks. Zbigniew Niemirski

Ks. Skarga? - Brzydal, bo narodowiec. Ks. Skorupka? - Brzydal, bo ciągnął zastępy na pewną śmierć. Ks. Wiśniewski? - Brzydal, bo zbierał śmieszne narodowe pamiątki. Ks. Gacki? - Brzydal, bo powstaniec i to dwukrotny. A inni brzydale?

Brzydale

Ci inni brzydale to ks. Aleksander Bąkowski, ks. Józef Musielewicz, ks. Leonard Piotrowski, ks. Fryderyk Włocki i ks. Karol Woźnicki. - Dlaczego tak brutalnie? - zapytałby Jurek Kiler, przecież to księża z terenu naszej diecezji (dziś radomskiej i sandomierskiej), którzy zaangażowali się w powstanie styczniowe, a po jego upadku zapłacili za to nawet zsyłką na Sybir. Ano dlatego, że niecały wiek później po raz drugi, po Rosjanach, wyszukali ich Niemcy. Było to niedługo po tym, gdy w 1939 r. hitlerowcy zajęli nasze ziemie i rozpoczęli krwawy czas okupacji. W Radomiu przejęli miejskie archiwum i rozpoczęli kwerendę dokumentów z XIX w., stawiając sobie ciekawe i dla nich bardzo ważne pytanie: Kto w okresie zaborów najbardziej stawał w obronie niepodległości? Do gruntu systematyczni i dokładni okupanci znaleźli odpowiedź i zarazem ważną dla nich podpowiedź, potrzebną w dziele bezkompromisowej walki z polskością: nauczyciele i księża. No i zaczęło się. W dystrykcie radomskim rozpoczęły się aresztowania i wywózki do obozów koncentracyjnych. Prześladowania dotknęły inteligencję, a w jej gronie właśnie nauczycieli i księży.

Przyszła mi na myśl ta analogia z pewnym tak bardzo znanym skeczem jednego z kabaretów, bo widzę w tym przedziwną logikę, która wracała potem, po hitlerowskiej okupacji, a może i wraca nadal – kto to wie? Przecież i dziś niejeden (poza)kabaretowy Tofik, nowoczesny i otwarty, a przy tym daleki od poszanowania tego, co wiąże się z niepodległością i polskością, przeglądając newsy, nadal wskazuje na kolejnych brzydali – ciekawa rzecz: ciągle z tych samych obszarów.