Kolberg, dzielna chłopka i „Mazowsze”

ks. Zbigniew Niemirski

To, co zrobił ten etnograf i folklorysta, można śmiało nazwać wielkim dziełem ekumenizmu.

Kolberg, dzielna chłopka i „Mazowsze”

W lutym rozpocznie się ustanowiony przez Sejm RP Rok Oskara Kolberga. Urodził się 200 lat temu w Przysusze. Był ewangelikiem, a przecież dobre pół wieku przemierzał polskie wsie, spisując wszystko, co wiązało się z kulturą ludową, tak bardzo mocno związaną z tradycją katolicką. To jakiś dowód niezwykłej otwartości na religijną inność i znak czegoś, co dopiero w następnym wieku nazwano ekumenizmem.

Biografowie etnografa zapamiętali postać chłopki, Zuźki Wawrzek, która jako opiekunka śpiewała małemu Oskarowi ludowe piosenki. Dzielna kobieta razem z państwem Kolbergami przeniosła się do Warszawy, a tam ze swymi piosnkami przeszła do domu Fryderyka Chopina.

Kolberg uchronił od zapomnienia ogromną liczbę ludowych pieśni, tradycji, zwyczajów, obrzędów, gawęd. Jego fundamentalne dzieło „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” liczy aż 33 tomy. Nic więc dziwnego, że centralny plac Przysuchy nosi właśnie jego imię i w tym mieście - choć mieszkał potem w Warszawie i Krakowie - znajduje się jedyne w Polsce poświęcone mu muzeum biograficzne. Podobnie i w Opocznie główna ulica wyjazdowa w kierunku Przysuchy to ul. Kolberga. Wszak folklor ziemi urodzenia Kolberga to ludowa kultura opoczyńska.

Gdy po II wojnie światowej właśnie w Opocznie i okolicznych wsiach Tadeusz Sygietyński gromadził materiały, które pomogły mu stworzyć podwaliny repertuaru i strojów dla tworzonego Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze”, to - tak sobie myślę - zapewne nie wybrałby się właśnie w te okolice, gdyby wcześniej nie było Oskara Kolberga.

Niebawem w Przysusze na placu jego imienia, gdzieś w sąsiedztwie nieistniejącego już domu, gdzie się urodził, stanie ławeczka pana Oskara. Już sobie obiecałem, że siądę na niej i zrobię sobie zdjęcie z mistrzem przekraczania granic.