50 tysięcy u papieża Franciszka

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 12.08.2014 21:49

Rzecz niby odległa, a jednak bliska. Tę bliskość zapewnił misjonarz pochodzący z diecezji radomskiej. Dzięki jego propozycji mogłem przekonać się naocznie, że kreowany stereotyp wymarłego Kościoła na zachodzie Europy to bardziej życzenie wielu środowisk, niż prawda.

Plac św. Piotra w Rzymie wypełnili członkowie liturgicznej  służby ołtarza z Niemiec Plac św. Piotra w Rzymie wypełnili członkowie liturgicznej służby ołtarza z Niemiec
Ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Jeszcze niedawno ks. Bernard Goworek, kapłan ze zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny, pracował jako misjonarz na Madagaskarze. Obecnie jest proboszczem w niemieckiej parafii Billigheim. Pochodzi z parafii pw. św. Bartłomieja w Opocznie. Wciąż myśli o powrocie do Afryki.

Gdy Bernard dowiedział się, że w tym samym czasie będziemy w Rzymie, zaproponował spotkanie na Placu św. Piotra. Bardzo się ucieszyłem, bo pochodzimy z tej samej parafii, znamy się od lat, a dawnośmy się nie widzieli. Nie powiedział mi tylko tego, że jego przyjazd wiąże się z wielką akcją niemieckiego Kościoła, która od 1962 r. powtarza się mniej więcej co pięć lat.

Ta akcja to pielgrzymka do Rzymu ministrantów i ministrantek. Organizuje ją Wydział do spraw Duszpasterstwa Młodzieży Konferencji Episkopatu Niemiec. Już w przeddzień spotkania zauważyłem na ulicach Rzymu grupy młodych Niemców. Mieli kolorowe koszulki, kapelusze i chusty informujące, że są uczestnikami zorganizowanej pielgrzymki. Byli dosłownie wszędzie: w rzymskich pizzeriach, w zabytkowych kościołach, na ulicach i placach.

No i wreszcie umówione spotkanie. Zjawiłem się na Placu św. Piotra i tu okazało się, że nie będzie łatwo się odnaleźć. Pielgrzymi z Niemiec po prostu zalewali plac. - Jest nas na razie ponad 20 tysięcy, a liczba wciąż rośnie - usłyszałem z głośników głos dwojga młodych, prowadzących spotkanie. Animowali wspólne okrzyki i śpiewy. Piosenki ćwiczyli już wcześniej, bo w internecie rozsyłano materiały. Potem na stronie internetowej niemieckich ministrantów wyczytałem, że na spotkaniu z papieżem Franciszkiem zgromadziło się 50 tysięcy młodych, z czego przynajmniej 45 tys. to byli członkowie liturgicznej służby ołtarza z Niemiec.

Jak w tym tłumie spotkać Benka? Dzwonię. Odbiera telefon i mówi: - Jestem przy skraju kolumnady i trzymam w górze parasol. Widzę go. Serdeczne powitanie i szybka decyzja o zrobieniu zdjęcia. - Benek, chcę porozmawiać z kimś z twojej grupy - mówię. Na to decyduje się Anna Grosskinsky. - Od sześciu lat jestem ministrantką w parafii Billigheim. W Rzymie jestem pierwszy raz. Jestem wręcz zszokowana. W szkole i w ogóle nigdzie nie mówi się o religii i o wierze. A tutaj taki tłum młodych, którzy manifestują swoją wiarę. Będę opowiadać o tym po powrocie do domu - mówi, nie kryjąc entuzjazmu.

Pielgrzymki liturgicznej służby ołtarza z Niemiec do Rzymu od 1984 roku mają swe hasła. Tegorocznej przyświecało hasło: "Frei": "Wolny". To słowo widać na wielkich banerach rozwieszonych na kolumnadzie. Dopełnia je zdanie: "Jestem wolny, dlatego wolno mi czynić dobro".

Bernard szybko odpłynął ze swą grupą. Chciał zająć jak najlepsze miejsce na placu. Zadzwoniłem do niego wieczorem. Porozmawialiśmy, a w trakcie rozmowy zapytałem, czy taka akcja nie byłaby czymś świetnym także w Polsce. - Może polskich ministrantów nie stać na pielgrzymkę do Rzymu. Ale kto wie, czy takie spotkanie - zorganizowane na przykład na Jasnej Górze - nie byłoby okazją do zobaczenia, ilu ich jest i jaką są siłą - powiedział.

Ks. Bernard Goworek ze swymi parafianami z Billigheim   Ks. Bernard Goworek ze swymi parafianami z Billigheim
Ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość