Rzymskie monety i imigranci

ks. Zbigniew Niemirski

Śledząc dyskusję o tym, czy przyjmować imigrantów, a jeśli tak, to kogo, przyszły mi na myśl pewne skojarzenia z przeszłością - dawną, ale niekoniecznie daleką.

Rzymskie monety i imigranci

Pilica jest rzeką, która wytycza zachodnią i północną granicę diecezji radomskiej. Nad jej brzegami, już w nurcie biegnącym na wschód ku Wiśle, w Łęgonicach Małych (powiat opoczyński) znaleziono ślady osad z okresu neolitu (4 tys. przed Chr.). Ale to, co szczególnie przykuło moją uwagę, to wysoki na kilka metrów kurhan pochodzący z okresu kultury przeworskiej (III w. przed Chr. - V w. po Chr). Podczas prac archeologicznych, oprócz grobów jamowych - typowych dla tej kultury - znaleziono rzymskie monety. Skąd się tu wzięły? Nigdy tak daleko na północ nie zawędrowały rzymskie legiony. Ale tędy wędrowali po bursztyn kupcy. Antycznymi drogami, najszybszymi w gęstych nieprzebytych borach, były rzeki, a wśród nich także Pilica, a potem Wisła. Gdy w łęgonickim kurhanie chowano popioły zmarłych, którzy handlowali z Rzymianami, nie byli to jeszcze Słowianie. Nasi praprzodkowe mieli tu przybyć dopiero za ponad wiek po upadku kultury przeworskiej.

Gdy w łęgonickim kurhanie od kilku stuleci organizowano pochówki, w imperium rzymskim doszło do brzemiennego w skutki wydarzenia. Latem 376 r. nad brzeg dolnego Dunaju (dziś Rumunia), który wyznaczał granicę imperium, przybyły tysiące uciekinierów (niektórzy historycy mówią, że było ich nawet 200 tys.). Byli to germańscy Goci z plemion Terwingów i Greutungów. Prosili, by pozwolić im wejść na teren cesarstwa, bo uchodzą pod naporem bezlitosnych Hunów. Rzymianie w swoim prawie nie znaleźli przepisów zakazujących, a skoro nie jest zabronione, wpuścili przybyszów. Dwa lata później germańscy imigranci chwycili za broń i 9 sierpnia w bitwie pod Adrianopolem (dziś europejska cześć Turcji) wycięli dwie trzecie rzymskiej armii oraz zabili cesarza Walensa, który udzielił im gościny. A później to już była lawina uciekinierów, którzy stawali się najeźdźcami, a tutaj np. Wandali, Alanów, Swebów. W 410 r. Alaryk, król Wizygotów, którzy powstali z połączenia m.in. Terwingów i Greutungów, spustoszył Rzym. Za Germanami przyszli sami Hunowie. Równe 100 lat po przepuszczeniu Gotów przez Dunaj Zachodnie Cesarstwo Rzymskie przestało istnieć.

I w tym momencie, bo przecież mówimy, że historia lubi się powtarzać, można by pomyśleć, że jestem zdeklarowanym przeciwnikiem wpuszczania imigrantów. Jednak nie.

Otóż, w tym momencie rodzą się w mej głowie dwie refleksje. Pierwsza każe mi myśleć o II poł. I tysiąclecia, gdy za Hunami zaczęli przybywać do Europy Słowianie. My też jesteśmy w Europie imigrantami. Co prawda, naszych przodków już nikt tak oficjalnie nie wpuszczał na swoje terytoria, ale jednak nie jesteśmy stąd. Rozlaliśmy się po wschodniej, środkowej i południowej Europie.

A ta druga refleksja znów przenosi mnie na teren byłego imperium rzymskiego. Historia jego niesamowicie szybkiego upadku, mimo że nic tego nie zapowiadało, i zamęt spowodowany najazdami barbarzyńców wprawiają mnie w zdumienie. W tym tyglu zwykłymi ludzkimi siłami nie miało prawa przetrwać chrześcijaństwo. Gdy pierwsi Goci przekraczali Dunaj, wyznawcy Chrystusa w imperium rzymskim dopiero od pokolenia przestali być prześladowani. Kościół stawiał pierwsze oficjalne kroki. Co więcej, wiemy, że barbarzyńcy zwalczali religię Chrystusa. Jednym z nich był Atanaryk, przywódca Terwingów.

A na koniec znów wracam nad Pilicę, do Łęgonic. Prastary kurhan wznosi się tuż za wsią, przy drodze w kierunku Nowego Miasta. Można na niego wejść. Bardziej wprawni znajdą ślady grobów jamowych, a nikt nie przeoczy faktu, że na jego szczycie stoi katolicka kapliczka. Ona nie zdemolowała struktury zabytkowego wzgórka ani nie zbezcześciła śladów przeszłości. Ona, a może lepiej On, Pan dziejów, otacza swoją opieką, bo obiecał, "że bramy piekielne nie przemogą".