Z atletami w przedwojennym Radomiu

Marta Deka Marta Deka

publikacja 11.09.2016 23:11

"I choćby przyszło tysiąc atletów..." - pod takim hasłem odbyła się dwudniowa impreza "Uliczka Tradycji". Tę romantyczną wycieczkę w dwudziestolecie międzywojenne zorganizował Ośrodek Kultury i Sztuki "Resursa Obywatelska".

Wiele osób ubranych było w stroje z epoki Wiele osób ubranych było w stroje z epoki
Marta Deka /Foto Gość

- "Uliczka Tradycji" już na trwałe wpisała się w kalendarz kulturalnych imprez naszego miasta. Jest to niezwykłe wydarzenie, bo wprost odwołuje się do przedwojennego Radomia, okresu dwudziestolecia międzywojennego, czasu bardzo dobrego dla Polski. Po wielu latach zaborów i walki o niepodległość budowało się nowe państwo. Dlatego tak ważne jest, byśmy po raz kolejny pokazywali ten niezwykły okres z naszej historii. W tym roku tradycyjnie dopisała nam pogoda, ale też obfity i atrakcyjny program, jaki przygotowała "Resursa" - mówił prezydent Radosław Witkowski, otwierając drugi dzień imprezy.

"Uliczka Tradycji" to największa i najbardziej znana impreza "Resursy". Od 9 lat gromadzi tłumy radomian i mieszkańców okolicznych miejscowości. Można powiedzieć, że jest romantyczną wycieczką w dwudziestolecie międzywojenne Radomia. Wtedy miasto tętniło życiem i stykały się w nim różne kultury.

Każdego roku imprezie przyświeca inny temat, nawiązujący do życia w dwudziestoleciu międzywojennym. Było już o rzemiośle, policjantach, wojskowych, a nawet morzu. W tym roku przyszedł czas na atletów.

- Lubimy odkrywać mniej znane fakty i dzielić się nimi. Grzebiąc w archiwach, odkryliśmy, że w dwudziestoleciu międzywojennym panowała moda na atletów. Zapaśnicy, atleci stanowili główny punkt rozrywki w cyrkach i na pokazach. Każdy chciał być jak oni. Takim totalnym showmanem był Zishe Breitbart, syn kowala urodzony w Strykowie pod Łodzią. Podczas wojny trafił z poboru do armii rosyjskiej. Dostał się do niewoli niemieckiej. Koniec wojny zastał go w Niemczech. By zarobić na bilet do domu, podnosił ciężary i pokazywał różne sztuczki. Został odkryty przez dyrektorów znakomitych cyrków - mówi Renata Metzger, dyrektor "Resursy".

Zishe występował na całym świecie. W 1925 r. również w Radomiu, o czym pisały gazety. Ten występ był ostatni w jego karierze. Podczas pokazów zranił się. Wdała się gangrena. Mimo starań lekarzy, zmarł.

Podczas "Uliczki Tradycji" odbyło się kilkadziesiąt wydarzeń. Można było na niej zobaczyć zabytkowe rowery i auta. Były koncerty, spektakle, wystawy. Obok sceny głównej, na której występowali artyści, swoje umiejętności pokazali strongmeni Mariusz Pachut i Marcin Modrzejewski. Przeprowadzane były konkursy sportowe, kulinarne i na najlepsze przebranie z epoki.

Nie zabrakło kina retro. Obok "Arii dla atlety" i "Niezwyciężonego" widzowie mogli obejrzeć premierę kolejnego filmu z cyklu "Radomskie portrety", realizowanego przez "Resursę". Opowiada on o Marii Kelles-Krauz, działaczce niepodległościowej i społeczniczce.