Czy stanie pomnik Czerwca?

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 09.11.2016 20:39

Kinowa premiera filmu "Kamień" w Radomiu.

Jacek Gwizdała jest reżyserem filmu „Kamień” Jacek Gwizdała jest reżyserem filmu „Kamień”
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

W radomskim kinie „Helios” odbyła się premiera kinowa filmu dokumentalnego „Kamień” w reżyserii Jacka Gwizdały. Dokument opowiada o historii kamienia węgielnego pod pomnik upamiętniający protest robotników w czerwcu 1976 r. i wpisuje się w 40. rocznicę tamtych wydarzeń. Tytułowy kamień - któremu nie było dane stać się pomnikiem, chociaż takie były w 1981 r. intencje jego fundatorów - znajduje się u zbiegu ulic Żeromskiego i 25 Czerwca. W filmie udział wzięli członkowie „Solidarności”, którzy zainicjowali budowę pomnika, oraz świadkowie tamtych wydarzeń.

Współtwórcy filmu z Radomia to: autor zdjęć Roman Urban, autor zdjęć lotniczych Darek Kulik, autor specjalnych efektów fotograficznych Remigiusz Kutyła oraz ks. Lech Gralak, autor filmu „Oratorium”, którego fragmenty są w tym filmie. - Niezwykłe, bo to jedyny kolorowy zapis z uroczystości odsłonięcia kamienia 25 czerwca 1981 r. - podkreślił reżyser. Podczas projekcji dokumentu obok jego współtwórców byli również bohaterowie filmu. Wśród nich Andrzej Sobieraj, Wiesław Mizerski, Jan Rejczak, Krzysztof Binkowski, Aleksander Małecki, ks. Waldemar Gałązka (z Sandomierza), Darek Sońta, Artur Małecki.

- To dla mnie niezwykła chwila, bo bardzo rzadko można film dokumentalny skonfrontować z żywą widownią. Przeważnie widzi się tylko ekran telewizora, a widza nie mamy możliwości zobaczyć - podkreślił Gwizdała.

Po projekcji reżyser i bohaterowie filmu odpowiadali na pytania obecnych. Jedno z pierwszych: czy wreszcie powstanie pomnik godny tamtych wydarzeń? - Jest szansa. Po dyskusjach prowadzonych z kolegami, którzy są przeciwko budowie pomnika, doszedłem do wniosku, że utworzę grupę ludzi zaangażowanych. Bo Radom zasługuje na pomnik, na upamiętnienie tego miejsca, z zachowaniem wszystkich tych elementów, które są przy obecnym pomniku, ale w nowym wydaniu. W 1981 r. był już projekt pomnika. Na razie odnalazła się tylko jego dokumentacja architektoniczna. Wkomponowanie w ten projekt tych wszystkich elementów, które są tutaj, byłoby zbyt ciężkie. Kto wie, czy nie będzie rozpisany kolejny konkurs - powiedział A. Sobieraj.

Po projekcji bohaterowie filmu odpowiadali na pytania   Po projekcji bohaterowie filmu odpowiadali na pytania
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

Historia radomskiego kamienia-pomnika

W marcu 1981 r. powstała kilka miesięcy wcześniej radomska „Solidarność” zajmuje na swoją siedzibę pomieszczenia w budynku obecnego USC przy ul. Moniuszki. Z okien budynku zostają wywieszone transparenty, przez megafon czytane są postulaty, uchwalone przez plenarne zebranie NSZZ „Solidarność” Ziemia Radomska, związane z wydarzeniami czerwcowymi w 1976 roku. Czwarty postulat brzmi: „Upamiętnić wydarzenia czerwca 1976 r. w Radomiu pomnikiem zlokalizowanym w miejscu głównych zajść przy ul. 1 Maja”.

Lokalizacja była oczywista - skwer przed budynkiem komitetu wojewódzkiego PZPR, przed którym pięć lat wcześniej protestowali robotnicy radomskich zakładów. Władza najpierw oponowała przeciwko samemu pomysłowi postawienia pomnika, później stanowczo zaprotestowała przeciwko proponowanej lokalizacji. Ostatecznie wyrażono zgodę, aby stanął on na skwerze przy skrzyżowaniu ulic Żeromskiego i ówczesnej 1 Maja (dziś to ul. 25 czerwca), na miejscu oddalonym od komitetu partii o ponad 300 metrów.

Jednak wciąż nie było decyzji zezwalającej na ustawienie pomnika. Członkowie radomskiego komitetu wpadli na pomysł, aby na razie postawić jeden kamień. Kamień nie budził kontrowersji. Właściwy pomnik miał stanąć rok później.

Z Szydłowca przywieziono bryłę piaskowca. Wykuto w niej niszę na naczynia z aktem erekcyjnym. 25 czerwca 1981 r. na uroczystość wmurowania aktu przyjechali Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz, Zofia i Zbigniew Romaszewscy.

Do wykutej niszy w kamieniu obok aktu erekcyjnego włożono urny z ziemią spod pomników w Poznaniu i Gdańsku oraz z Katynia. Ta ostatnia ziemia umieszczona była tam potajemnie. Niszę zamknięto tablicą z napisem: „Kamień węgielny pod pomnik ludzi skrzywdzonych w związku z robotniczym protestem 25 czerwca 1976 roku”.

13 grudnia 1981 r. władze PRL wprowadziły stan wojenny. Trzy dni później został zdelegalizowany społeczny komitet budowy pomnika. Bronisław Kawęcki, opozycjonista, działacz NSZZ „Solidarność”, przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika „Czerwiec '76”, i kilku innych członków komitetu zostało internowanych. O budowie pomnika nie było już mowy.

Kamień zaczyna pełnić rolę miejsca, gdzie ludzie demonstrują przeciw łamaniu praw człowieka przez ówczesną władzę. Towarzyszył mieszkańcom podczas represji stanu wojennego i problemów ustrojowej transformacji. Obserwował zmagania zwykłych ludzi z otaczająca ich brutalną rzeczywistością. Był świadkiem narodzin wolności i zwiastunem śmierci. Nie było mu dane stać się pomnikiem, chociaż takie były w 1981 r. intencje jego fundatorów.

Jednym z bardziej tragicznych dni związanych z historią pomnika był 26 lipca 1984 roku. Dwudziestokilkuletni Dariusz Tomaszewski oblał się łatwopalnym płynem i podpalił. Zmarł kilka dni później.

Podczas wizyty w Radomiu w 1991 r. przed tym kamieniem modlił się papież Jan Paweł II.

Andrzej Sobieraj w jednym z kadrów filmu   Andrzej Sobieraj w jednym z kadrów filmu
Krystyna Piotrowska /Foto Gość