Niezłomny major o pseudonimie "Zagończyk"

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 18.02.2017 18:37

Strach całego aparatu komunistycznej władzy przed tym człowiekiem był ogromny.

Wnuczka mjr. Franciszka Jaskulskiego Renata Jabłkowska-Marek złożyła kwiaty pod pomnikiem poświęconym jej dziadkowi oraz żołnierzom Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość Wnuczka mjr. Franciszka Jaskulskiego Renata Jabłkowska-Marek złożyła kwiaty pod pomnikiem poświęconym jej dziadkowi oraz żołnierzom Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość
Krystyna piotrowska /Foto Gość

W 70. rocznicę śmierci mjr. Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka” w radomskim kościele garnizonowym sprawowana była Msza św. w jego intencji oraz żołnierzy Związku Zbrojnej Konspiracji. Przewodniczył jej ks. kan. Stanisław Sikorski, proboszcz parafii pw. Chrystusa Nauczyciela w Radomiu. Przed Eucharystią Przemysław Bednarczyk, nauczyciel i historyk, przypomniał życiorys mjr. Franciszka Jaskólskiego, żołnierza o wyjątkowej odwadze, który przewodził akcjom przeciwko okupantowi jako żołnierz Armii Krajowej, a później Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość na terenie dawnego województwa kieleckiego. 26 lipca 1946 roku został aresztowany przez UB na skutek zdrady bliskiego współpracownika. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Kielcach z 17 stycznia 1947 roku został skazany na karę śmierci.

- Przyspieszono wykonanie wyroku śmierci i wykonano go 19 lutego 1947 roku w więzieniu w Kielcach, na trzy dni przed planowana amnestią. Strach przed tym człowiekiem całego aparatu komunistycznej władzy był tak wielki, że nie dano mu szansy. Wspominając dziś postać żołnierza, zawracam się z prośbą, byśmy w każdym z tych bohaterów, oprócz heroicznych żołnierzy widzieli zwykłych ludzi, ze swoimi zaletami i słabościami. Byśmy choć przez chwile potrafili odnaleźć się - co moim zdaniem jest bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe - w realiach tamtych czasów, kiedy dane im było podejmować decyzje ważące nie tylko na ich własnym życiu, ale też innych - powiedział P. Bednarczyk.

W czasie homilii ks. Sikorski powiedział, że pamięć o naszych bohaterach trzeba przekazywać kolejnym pokoleniom. To ma być jak sztafeta - powodzenie tej sztafety zależy od tego, czy młodzi podejmą ów trud. Byłoby rzeczą straszną zaprzepaścić tak nieprawdopodobny dorobek, tak wielki wysiłek i ofiarę krwi, która jest za nami.

To właśnie oni, żołnierze, których nazwano „wyklętymi”, a którzy byli żołnierzami niezłomnymi, są najlepszym przykładem trudu, wielkości i zrozumienia prawdy św. Jana Pawła II, że wolność nie jest darem, ale zadaniem - mówił. Kapłan przypomniał także trzy proste słowa, które kształtowały najpiękniejsze postawy, których czas nie zdołał zniszczyć, ani żaden system. Te słowa to: Bóg - Honor - Ojczyzna. To te słowa dla „Zagończyka” były najważniejsze.

W uroczystości brała udział wnuczka mjr. Franciszka Jaskulskiego Renata Jabłkowska-Marek, z mężem i córką Katarzyną. Pani Renata dziękowała wszystkim za obecność oraz organizatorom - działaczom ruchu Kukiz'15 i posłowi Robertowi Mordakowi - za przygotowanie uroczystości.

- Jestem bardzo wzruszona, bo to uroczystość bardzo podniosła dla mnie i mojej rodziny. Jest mi przykro, że nie może w niej brać udziału moja mama, jedyne żyjące dziecko majora Zagończyka. Od mojej mamy wiem, że i moją babcię - żonę i dzieci zawsze trochę bolało, że dziadek zadecydował, że ojczyzna jest najważniejsza. Poświęcił swoje życie dla swoich ideałów, a rodzinę troszeczkę postawił na drugim planie. Ale jego bohaterstwo, jego czyny, zawsze są głęboko w naszych sercach, są kultywowane. Bardzo się cieszę, że dożyła tych czasów moja mama, że pamięć o dziadku jest, będzie, nie tylko w naszych sercach i umysłach ale też w was. Żyjemy teraz nadzieją, że wśród szczątek osób, które znaleziono w lesie w Kielcach, będzie też to mój dziadek. Będziemy mogli go z godnością i z honorem pochować - powiedziała pani Renata.

Uczestnicy uroczystości po Mszy św. przeszli pod pomnik mjr. Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka”, żołnierza Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Pomnik stoi w radomiu od czerwca 2001 roku. Tu złożono kwiaty i zapalono znicze.

Franciszek Jaskulski był przedstawicielem pokolenia, które w latach 1939–1944 brało

udział w walkach kampanii wrześniowej, konspiracji Związku Walki Zbrojnej i partyzantce Armii Krajowej, akcji „Burza”, podejmowało próby niesienia pomocy powstańcom warszawskim. Był też jednym z nielicznych oficerów AK i Wolność i Niezawisłość, działających w województwie kieleckim, którzy w 1946 roku zmierzali do uporządkowania i skoordynowania działalności (szczególnie walki zbrojnej) na rzecz niepodległościowych dążeń społeczeństwa polskiego. Skala i zasięg aktywności zbrojnej, organizacyjnej i propagandowej podporządkowanych mu oddziałów i grup partyzanckich oraz terenowej siatki konspiracyjnej (w ramach organizacji winowskiej o kryptonimie Związek Zbrojnej Konspiracji) uczyniły z tego młodego oficera Armii Krajowej lidera w powojennych dziejach podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego na Kielecczyźnie.