Diecezja radomska u Czarnej Madonny

Marta Deka Marta Deka

publikacja 14.08.2017 01:25

Pątnicy, którzy w 5 kolumnach 39. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Radomskiej zmierzali na Jasną Górę, zakończyli kilkudniowe rekolekcje w drodze.

Konfetti dla Matki Bożej. Każda grupa, wchodząc na Jasną Górę, starała się podkreślić swoją radość i wyjątkowość Konfetti dla Matki Bożej. Każda grupa, wchodząc na Jasną Górę, starała się podkreślić swoją radość i wyjątkowość
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

W ostatnim dniu pielgrzymowania, 13 sierpnia, wszystkie kolumny - dwie radomskie, opoczyńska, skarżyska i starachowicka - spotkały się w Mstowie. - Mszy św. przewodniczył bp Henryk Tomasik. Ordynariusz umocnił nas pasterskim błogosławieństwem, ale przede wszystkim słowem, które do nas skierował, wzywając nas do świętowania, do niezaniedbywania niedzieli, do wierności Jezusowi Chrystusowi bez względu na to, jakie jest nasze życiowe powołanie. Potrzebujemy świętowania, żeby wytrwać w tej wierności. Dużo osób, które przychodzą na Jasną Górę, również umacnia się na drodze wierności Panu Bogu, bo to za chwilę Matka Boża powie do nich: „Zróbcie wszystko, cokolwiek powie wam mój Syn”. W tym roku pielgrzymowaliśmy pod hasłem: „Idźcie i głoście”. Nie możemy w pełni wypełnić tego hasła, jeśli sami nie czerpiemy siły z Eucharystii i jeśli sami nie postępujemy zgodnie z Bożymi przykazaniami - mówi ks. Mirosław Kszczot, dyrektor pielgrzymki.

Na zakończenie pielgrzymki, o 19.30 na Mszy św., pod szczytem jasnogórskim spotkały się pielgrzymki: radomska, kielecka, włocławska i sosnowiecka. Homilię, podobnie jak w Mstowie, wygłosił bp Tomasik. Mówiąc o warunkach, jakie trzeba spełniać, by „iść i głosić”, ordynariusz powiedział: - Te warunki tak naprawdę są niezmienne - wierność Bożym przykazaniom. Prorok Eliasz, bohater dzisiejszego pierwszego czytania, jest dla nas wzorem troski o miejsce dla Pana Boga we wspólnocie i troski o czystość wiary. Fundamentalna sprawa, aby nie było nikogo ani niczego, co stawiamy ponad Pana Boga, aby osoba Pana Boga była dla nas święta, aby każdy szanował to, co święte: Najświętszy Sakrament, każdy z pozostałych sakramentów, dzień święty przez niedzielną Eucharystię. Trzeba przejąć się tym wszystkim, aby być uczniem Pana Jezusa i apostołem, który pomaga innym. Św. Paweł w drugim czytaniu dzisiejszej liturgii wyraził swoją troskę o braci, którzy nie przyjęli Chrystusa. Jego słowa są dla nas zachętą do tego, aby zatroszczyć się o wiarę drugiego człowieka. Bo zawsze jest tak: gdy człowiek troszczy się o wiarę drugiej osoby, sam wzrasta w wierze. I tego życzymy wszystkim pielgrzymom - mówił bp Tomasik.

W diecezjalnej pielgrzymce szło 6308 osób. Wielu diecezjan dojechało na Przeprośną Górkę, skąd z pątnikami ruszyli w stronę Jasnej Góry.

Opiekę duszpasterską sprawowało 111 księży. Wśród nich najstarszy był ks. prał. Jerzy Karbownik, kustosz skarżyskiego sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia, który nieprzerwanie pielgrzymuje na Jasną Górę od niemal 40 lat. - Pielgrzymka mnie zawsze uskrzydla. Buduję się wiarą innych ludzi. Czas pielgrzymki pozwala mi na przemyślenie swoich spraw i zadań duszpasterskich. Modlę się tu za tych, którzy ze mną współpracują i pomagają mi, i za tych, którzy polecają się mojej modlitwie. Pielgrzymka to dla mnie bardzo ważny czas. Póki Pan Bóg da mi siły, będę się starał pielgrzymować, choć może już nie jako kierownik skarżyskiej kolumny - mówi ks. Karbownik.

O zdrowie i bezpieczeństwo pielgrzymów dbały służby medyczna i porządkowa. Szefową tej pierwszej od 22 lat jest neurolog Lucyna Wiśniewska. - Dla mnie pielgrzymowanie to rekolekcje w drodze. To jest czas wyłącznie dla mnie. Nie da się tego porównać z wczasami, gdzie człowiek się relaksuje. To jest takie ładowanie akumulatorów dla mnie na cały rok, na wszystkie problemy i radości, które też trzeba umieć przeżywać zarówno w domu, życiu rodzinnym, jak i w pracy. Kiedy wchodzę już na Jasną Górę, czuję radość. Jesteśmy szczęśliwi, że wszyscy doszli. Po drodze zdarzały się różne choroby i dolegliwości. W tym roku mieliśmy sporo pracy. Pogoda była bardzo zmienna. Taki przeskok temperatury z 37 stopni na 23 spowodował to, że było dużo gorączek, angin, a poza tym, jak to zwykle bywa na pielgrzymce, nadwyrężenia stawów, omdlenia, infekcje, asfaltówka. Wiele osób pokonało siebie, bo były momenty, że wydawało się, iż już naprawdę nie dadzą rady. One same zwątpiły. Mówiły, że nie chcą nam robić kłopotów. Mówiłam im: „Nie, siostro, siostra już tyle doszła. Sześć dni siostra szła. Teraz trzeba dać nogom odpocząć. Trochę podjechać sanitarką”. Bardzo się cieszę, że te osoby zmobilizowały się i doszły. To dla nas duża satysfakcja - mówi L. Wiśniewska.

Po raz 10. w pielgrzymce szła grupa powołaniowa alumnów z radomskiego seminarium, której przewodził ks. Maciej Korczyński, ojciec duchowny w WSD. - Każdego dnia odwiedzaliśmy dwie grupy z kolumny radomskiej. Opowiadaliśmy o życiu w seminarium i o powołaniu. Były także okazje do indywidualnych rozmów, które zostawiamy w głębi naszych serc, bo były bardzo prywatne. Ale były też pytania o to, jak w taki upał można iść w sutannie - mówi, śmiejąc się, Radosław Wąchocki, alumn III roku.

Kaplica Cudownego Obrazu to cel wędrówki i miejsce, gdzie powtarza się niesione intencje   Kaplica Cudownego Obrazu to cel wędrówki i miejsce, gdzie powtarza się niesione intencje
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość