W Tygodniu Miłosierdzia

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 12.04.2018 22:15

Spotkanie z Parafialnym Zespołem Caritas na radomskich Borkach.

- To, że ktoś o mnie pamięta, to jest bardzo dużo - zapewnia pani Marianna (w środku). Z lewej Barbara Pokorska - To, że ktoś o mnie pamięta, to jest bardzo dużo - zapewnia pani Marianna (w środku). Z lewej Barbara Pokorska
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

Po raz pierwszy w czasie trwania Tygodnia Miłosierdzia pracownik Caritas spotykał się z parafialnymi zespołami Caritas, aby przyjrzeć się ich pracy. - To nie jest z naszej strony żadna kontrola - mówi Anna Lis, koordynator PZC. - Chcemy uczestniczyć w spotkaniach z podopiecznymi tych zespołów, ale też porozmawiać przy herbacie z wolontariuszami. Tydzień Miłosierdzia uwieńczymy obecnością naszych wolontariuszy na ogólnopolskiej pielgrzymce w Łagiewnikach.

Jednym z odwiedzanych przez panią Annę zespołów był ten, działający przy radomskiej parafii pw. św. Teresy na Borkach. - To jeden z najprężniej działających oddziałów. Śmiało można powiedzieć, że może być wzorem dla innych - podkreśla A. Lis. Na Borkach prace wolontariuszy koordynuje Barbara Pokorska. - Miłosierdzie kojarzy się nam z pomaganiem drugiemu człowiekowi. To wielka radość, gdy można dla kogoś coś zrobić, a ten ktoś odzyskuje wiarę i nadzieję. Kiedyś przyszedł mężczyzna. Miał może 50 lat, został bez rodziny, był w strasznym stanie psychicznym. Mówił, że nie wie, po co żyje. Powiedziałam mu, że ma z pewnością jeszcze coś w życiu do zrobienia, ale jeszcze o tym nie wie. Może powinien zrobić coś dla innych, pojednać się z rodziną. Widziałam, że odzyskał wiarę w siebie. Dodałam, że zrobił właśnie dobry uczynek, bo pozwolił mi sobie pomóc - wspomina B. Pokorska. Dodaje, że najaktywniej działająca grupa to około 15 osób, ale gdy jest organizowana jakaś akcja, dołącza do nich jeszcze kilka czy kilkanaście innych.

Parafialny zespół na Borkach może poszczycić się medalem „W służbie miłości”, który otrzymał z okazji 25-lecia radomskiej Caritas.

Jedną z osób, które przyszły po przygotowaną paczkę, jest pani Marianna. - Dzięki tym ludziom czuję się potrzebna swoim wnukom, dla których jestem rodziną zastępczą. To, że ktoś o mnie pamięta, to jest bardzo dużo. Każda pomoc ratuje sytuację w rodzinie. Wnuki też chętnie tu przychodzą i biorą udział we wszystkich organizowanych imprezach - mówi.

Spotkania członków Parafialnego Zespołu Caritas odbywają się zawsze w rodzinnej atmosferze, przy kawie i herbacie. To też okazja do wymiany myśli, podzielenia się pomysłami i uwagami. Edyta Mosiołek zaangażowana jest w prace parafialnego koła i w działalność w Hospicjum im. św. Józefa przy diecezjalnej Caritas. Idzie tam, gdzie jej potrzebują. Pomaga chorym, zanosi im też paczki. Kiedyś pomagała Agnieszce Domagale przy opiece nad ciężko chorą mamą. Później pani Agnieszka zaczęła angażować się w działalność parafialnego zespołu. - Po śmierci mamy jestem bardziej dyspozycyjna. Cieszy mnie czyjś uśmiech, gdy mogę pomóc. Lubię pomagać. Wiem, jakie to ważne, że ktoś do nas wyciągnie rękę, uśmiechnie się. Sama tego doświadczyłam, gdy miałam pomoc przy mamie, poczułam się psychicznie wzmocniona - opowiada pani Agnieszka.

Anna Lis (z prawej) w rozmowie z wolontariuszami Barbarą Pokorską i Krzysztofem Gajewskim   Anna Lis (z prawej) w rozmowie z wolontariuszami Barbarą Pokorską i Krzysztofem Gajewskim
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

W prace koła włącza się też aktywnie Barbara Marciniak. Przez 4 lata, gdy była taka potrzeba, prowadziła razem z koleżanką zajęcia dla dzieci - odrabiała z nimi lekcje, robiła kartki świąteczne, grała w gry. Do tej społecznej działalności zachęciła ją B. Pokorska. Spotkania świetlicowe odbywały się dwa razy w tygodniu. Pani Barbarze zaczęła pomagać córka Anna. - Jestem nauczycielem klas początkowych i gdzieś w głębi serca jest pragnienie, żeby pomagać - mówi B. Marciniak.

„Rodzynkiem” wśród kobiet wolontariuszy był Krzysztof Gajewski. - Coś każe mi pomagać, a szczególnie dzieciom. To ogromna radość, gdy można w ich oczach zobaczyć promyk szczęścia. W moim przypadku to są też tradycje rodzinne. Mama w tej parafii jeszcze przed wojną działała w Caritas. Również jej siostry. Ale to nie jest tak, że czegoś w zamian oczekujemy, tylko robimy, co możemy w tej parafii od kilkunastu lat. I - jak widać - z dużym sukcesem - mówi pan Krzysztof.

Do grona osób, które wspierają członków parafialnej Caritas, należy pani Monika. Ma dwóch synów, którzy uczestniczyli w wyjazdach kolonijnych. Gdy tylko może, zawsze pomaga, szczególnie przy organizowaniu parafialnych festynów.

- Niewiele byśmy zrobili, gdyby nie parafianie, którzy nam pomagają - podsumowuje pani B. Pokorska.

A o tym, jak wiele dzieje się w parafialnym Caritas na Borkach, świadczą miedzy innymi opasłe albumy ze zdjęciami z różnych wydarzeń, festynów, wyjazdów dla dzieci.

Z ramienia parafii kołem opiekuje się ks. Marcin Sajnóg.

Wolontariuszki z Anną Lis (druga z prawej)   Wolontariuszki z Anną Lis (druga z prawej)
Krystyna Piotrowska /Foto Gość