Komu cukierkowe róże?

Krystyna Piotrowska

publikacja 02.06.2013 22:08

Muzeum Wsi Radomskiej w pierwszą niedzielę czerwca zaprosiło na edukacyjne spotkanie "Lato na wsi". Spotkanie miało popularyzować wiedzę o codziennym życiu dawnej wsi oraz sztukę ludową.

Przy kole garncarskim mistrz Michał Alzak i jego młody uczeń Przy kole garncarskim mistrz Michał Alzak i jego młody uczeń
Krystyna Piotrowska /GN

Zaproszenie skierowane było szczególnie do dzieci, które dzień wcześniej miały swoje wielkie święto. Na milusińskich w muzeum czekało wiele niespodzianek. Można było między innymi spróbować swoich sił przy kole garncarskim. Tu instruktorem dla tych, którzy chcieli poznać tajniki garncarstwa, był pracownik MWR Michał Alzak. - Podstawową rzeczą przy wyrobie naczynia jest ustawienie gliny na środku garncarskiego koła, bo jak będzie inaczej, to nic nam z tego nie wyjdzie - tłumaczył i pokazywał, jak to należy zrobić. Zapytany, ile potrzeba czasu, żeby nauczyć się sztuki wyrobu garnków, powiedział, że jeśli trafimy na dobrego nauczyciela i zastosujemy się do jego wskazówek, wystarczy nawet kilka dni. Oczywiście dotyczy to tylko podstawowych kształtów. A że sztuka ta nie jest zbyt łatwa, przekonali się ci, którzy przy owym kole zasiedli.

Kolejna sprawność, jaką można było zdobyć w dziedzinie wyrobów ludowych, to kwiaty z bibuły. Tu na wszystkie pytania odpowiadała Jolanta Falkiewicz, bibułkarka z Radomia. Pani Jolanta jest emerytowaną nauczycielką. Zawsze fascynowała ją sztuka ludowa i gdy pracowała z dziećmi w świetlicy, prowadziła dwa koła regionalne. Wtedy między innymi robiła z dziećmi wymyślane kwiaty z bibuły. - Potem pojechałam z młodzieżą w Bieszczady, gdzie miejscowy, ludowy artysta nauczył nas robienia klasycznych róż „cukierkowych”. Robienia tych róż nauczyłam później wszystkie gospodynie w okolicach Radomia. Ta technika znana była kiedyś bardzo dobrze w naszych okolicach, ale tak się stało, że została zapomniana - mówi pani Jolanta. Opowiedziała też, dlaczego robiono papierowe róże. Otóż róża była kwiatem, który nie rósł w wiejskich ogródkach, jeśli nie liczyć tych dzikich z pojedynczymi płatkami. Róże szlachetne rosły przy dworach i przy plebaniach. To dlatego gospodynie próbowały odtworzyć z papieru róże z pańskich ogródków. A jak już je zrobiły, ozdabiały nimi święte obrazy. Dla Matki Bożej były róże niebieskie i białe, dla Pana Jezusa czerwone.

Oprócz bibułkarstwa i garncarstwa na gości czekały warsztaty z tkactwa i wycinanki ludowej.

Spotkaniu w muzeum towarzyszyła wystawa pokonkursowa prac dzieci pt. "Na wiejskim podwórku". Prace rozwieszone na płotach przyciągały wzrok przechodniów. Na scenie prezentowały się dziecięce i młodzieżowe zespoły ludowe "Plejada" i "Radomiś". Zaś "Podwórkowe Anioły" zapraszały do wspólnej zabawy. Tu można było zdobyć sprawność chodzenia na szczudłach czy kręcenia talerzyka na patyku. Do zabawy chętnie włączali się rodzice i opiekunowie.

Atrakcją dla mieszczuchów była też przejażdżka wozem, który był ciągnięty przez traktor.