Bezradność wodnego świata

Ks. Zbigniew Niemirski

Niejeden raz rozmawiałem z ludźmi, których dotknęły skutki nawałnic.

Bezradność wodnego świata

Byli przerażeni i bezsilni. Wciąż nie mogę zapomnieć naszego reporterskiego wyjazdu do Chotczy z czerwca 2010 r. Wody Wisły podnosiły się i stopniowo zalewały gospodarstwa. Byłem tak samo bezradny jak ludzie, którzy patrzyli na wodny żywioł zabierający dorobek ich życia. – To jest mój dom – mówił gospodarz, pokazując swą zagrodę, którą zalały wody Wisły. Wciąż pamiętam zalewany cmentarz w Janowcu nad Wisłą i tamtą wodę, która nie bacząc na cześć zmarłych, wlewała się do grobowców.

Teraz, po trzech latach, znów odwiedzałem ludzi, którzy stawali bezsilnie wobec sił natury. Czego uczą mnie te doświadczenia? Przede wszystkim pokory. Prawa przyrody nie dają się okiełznać. Można je jedynie badać, opisywać i w konsekwencji, gdy skrzyżują się, niosąc zniszczenie, obliczać cenę strat.

Ale przecież obok praw przyrody, tak samo potężne, choć postrzegamy je mniej konkretnie, istnieją prawa regulujące nasze społeczne relacje. Wobec nich nie jesteśmy pokorni. Pełni pychy, jesteśmy przekonani, że wiemy lepiej, jak je regulować. Oby nie okazało się, że także tutaj zaleje nas potop.