Abp Zygmunt Zimowski o przesłaniu papieża

Opr. ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 08.02.2014 13:43

"Kiedy z czułością podchodzimy do osób potrzebujących leczenia, wówczas niesiemy nadzieję i uśmiech Boga w przeciwieństwa świata" - pisze były ordynariusz diecezji radomskiej, a obecnie Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia i Duszpasterstwa Chorych.

Abp Zygmunt Zimowski z odwiedzinami u chorych   Abp Zygmunt Zimowski z odwiedzinami u chorych
Archiwum abp. Z. Zimowskiego
Abp Zygmunt Zimowski, odwołując się do orędzia papieża Franciszka na tegoroczny XXII Światowy Dzień Chorego, przesyła swą refleksję.

Oto jej pełny tekst:

1. W tym roku obchodzimy XXII Światowy Dzień Chorego, pod hasłem: "Wiara i miłosierdzie: »My także winniśmy oddać życie za braci« (1J 3,16)". Dzień ten ustanowiony przez Ojca Świętego Jana Pawła II, który przypada 11 lutego w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, prowadzi nas do naśladowania Maryi, naszej Matki, kobiety o głębokiej wierze, w przyjęciu światła Bożego, które pozwoli nam patrzeć na każdego chorego brata i siostrę tak jak Ona, oczyma Chrystusa. Z tej okazji Papież Franciszek przekazał Orędzie, w którym na początku zwrócił się w sposób szczególny do ludzi chorych i cierpiących oraz wszystkich tych, którzy zapewniają im opiekę i leczenie. Napisał: "Kościół widzi w was, drodzy chorzy szczególną obecność cierpiącego Chrystusa". Tak się dzieje: obok, a w rzeczywistości w obrębie naszego cierpienia jest cierpienie Chrystusa, który wraz z nami niesie jego ciężar i objawia jego sens. Kiedy Syn Boży wstąpił na krzyż, zniszczył samotność cierpienia i oświecił jego ciemności. W ten sposób stajemy przed tajemnicą miłości Boga względem nas, która napełnia nas nadzieją i odwagą: nadzieją, ponieważ w Bożym planie miłości także noc cierpienia otwiera się na światło paschalne; a odwagą, by stawiać czoło wszelkim przeciwnościom w Jego towarzystwie, zjednoczeni z Nim.

Wszyscy jesteśmy wezwani do tego zadania, ale ewidentnym jest fakt, że ten, kto pracuje w służbie zdrowia, powinien czuć się szczególnie zobowiązany do bycia wiernym temu podstawowemu wymiarowi chrześcijańskiego powołania.

Kościół, wierny swej misji, którą jest przede wszystkim wspieranie wiernych, ofiaruje pomoc duchową, między innymi poprzez katolickie stowarzyszenia w zakresie opieki zdrowotnej, także tym, którzy zajmują się chorymi. Opieka nad chorymi jest uprzywilejowaną drogą dialogu wszystkich ludzi dobrej woli, a także świadectwem jedności w wierze. Cierpienie w pewnym sensie izoluje: bólu nie da się przekazać. Światło wiary czyni jednak z tego okazję do intensywnej wymiany międzyludzkiej: chory otwiera się na innych, których potrzebuje, a ci czują się zachęceni do całkowitego poświęcenia się jemu. Zadanie to nie należy tylko do pracowników służby zdrowia: w każdej rodzinie, wcześniej czy później, w różny sposób, choroba staje się obecna.

 

Abp Zygmunt Zimowski z wizytą w szpitalu   Abp Zygmunt Zimowski z wizytą w szpitalu
Archiwum abp. Z. Zimowskiego
2.
W numerze drugim Orędzia Ojciec Święty przypomina, że "Syn Boży, który stał się człowiekiem, nie usunął z ludzkiego doświadczenia choroby i cierpienia, ale przyjmując je w sobie, przekształcił je i przywrócił im właściwy wymiar. Właściwy wymiar, ponieważ nie mają już one ostatniego słowa, którym od tej pory jest nowe życie w pełni; przekształcił, bo w jedności z Chrystusem z negatywnych mogą stać się pozytywnymi. (…) Wiara w dobrego Boga staje się skutecznością, wiara w Chrystusa Ukrzyżowanego staje się siłą miłości aż do końca, i to nawet naszych nieprzyjaciół".

Poprzez tajemniczy plan Bożej Miłości Trójca Przenajświętsza pragnęła, aby służba stworzeniu dokonywała się w sposób szczególny przez chrześcijan. Słowa Jana Ewangelisty są streszczeniem podstawy naszego działania: oddać życie za bliźniego nie znaczy tylko naśladować Chrystusa, ale przede wszystkim być w jedności z Nim w Duchu Miłości. Dlatego nie możemy patrzeć na Krzyż z wiarą, nie czując potrzeby zaangażowania wszystkich naszych sił, aby ukazać Jego zwycięstwo nad grzechem i jego skutkami: bólem, chorobą i śmiercią. Choroba, nie jest tylko jedną z wielu negatywnych rzeczywistości, które Chrystus pokonał odkupieńczą śmiercią; jest częścią ludzkiego cierpienia, które On ogarnia, tak aby stało się narzędziem naszego zbawienia.

W ten sposób konsekwencja grzechu staje się współczynnikiem jego klęski. Jeśli naprawdę chcemy, razem z Maryją, zjednoczyć się z Jej Synem, musimy oddać się służbie cierpiącym, aby, na ile to możliwe, ukoić ich ból. Z Maryją, Matką łaski, jesteśmy w stanie ujrzeć w cierpiącym i potrzebującym samego Chrystusa i doświadczyć, że nasza troska wobec chorego, to czułość wobec cierpiącego Chrystusa.

3. W numerze trzecim Orędzia Papież Franciszek przypomina nam, że "na mocy chrztu i bierzmowania jesteśmy powołani, by upodabniać się do Chrystusa, Miłosiernego Samarytanina wszystkich cierpiących. »Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci« (1 J 3,16). Kiedy z czułością podchodzimy do osób potrzebujących leczenia, to niesiemy nadzieję i uśmiech Boga w przeciwieństwa świata. Kiedy stylem naszego działania staje się wielkoduszne poświęcenie dla innych, to tworzymy przestrzeń dla Serca Chrystusa i jesteśmy nim rozpaleni, wnosząc w ten sposób nasz wkład do przyjścia Królestwa Bożego".

Co zrobić, aby nasze spojrzenie pełne było miłości, która przeobraża się w czyny? Jak realizować tę czułość do cierpiącego i potrzebującego bliźniego? Przede wszystkim musimy zawsze praktykować uczynki miłosierne względem ciała i duszy. Miłość jest prawdziwym i autentycznym dowodem otwarcia Kościoła wobec innych. Życie, praca i opieka duszpasterska muszą pochodzić z inspiracji duchowej, w której centrum jest Chrystus. To właśnie przez kontemplację Świętego Oblicza Jezus objawia nam prawdę o najuboższych: głodnych, spragnionych, nagich, więźniach, sierotach - to są uczynki miłosierdzia co do ciała. Kiedy odpowiadamy na ich potrzeby stajemy się ojcami miłosierdzia, którzy oddają wszystko, nie oczekując niczego w zamian, nie patrzą na zasługi człowieka, w konsekwencji zapominają o sobie, aby ofiarować się w pełni drugiemu. Rozwój duchowy, który pochodzi z jedności z Bogiem na modlitwie, prowadzi do dojrzałości, kiedy to człowiek nie myśli już o swoich potrzebach, ale próbuje dostrzec potrzeby i trudności innych.

Na pewno mniej widoczni są ci, którzy wybrali miłosierdzie przez modlitwę; jednak to oni są w stanie odnaleźć najgłębiej ukryte nieszczęście i cierpienie. Zjednoczeni z miłosierdziem Bożym potrafią "czynić cuda miłości". Spieszą z pomocą grzesznikom, wspierają wątpiących, opiekują się chorymi - to są uczynki miłosierdzia co do duszy. Modlitwa, jednocząc nas z Bogiem, pobudza do miłości, bo Bóg jest miłością i oczekuje On, że miłość stanie się sensem naszego życia. Szczera modlitwa prowadzi do uczynków miłosiernych (por. KKK nr 2447-2448).

 

Wśród spotkań z cierpiącymi ważne są te z chorymi dziećmi   Wśród spotkań z cierpiącymi ważne są te z chorymi dziećmi
Archiwum abp. Z. Zimowskiego
4.
W numerze czwartym Orędzia Ojciec Święty zwraca uwagę, że "naszemu rozwojowi w czułości, w miłosierdziu naznaczonym szacunkiem i delikatnością, pomaga wzór chrześcijański. (…) Jest to Matka Jezusa i nasza Matka, bacznie wsłuchująca się w głos Boga oraz potrzeby i trudności swych dzieci. Maryja, pobudzona Bożym miłosierdziem, które w niej staje się ciałem, zapomina o sobie i pospiesznie wyrusza w drogę z Galilei do Judei, aby zobaczyć się ze swoją krewną Elżbietą, wstawia się u swego Syna na weselu w Kanie, gdy widzi, że brakuje wina na godach, niesie w swoim sercu przez całą swoją pielgrzymkę życiową słowa starca Symeona, który zapowiedział, że miecz przeniknie Jej duszę, i mężnie trwa u stóp Jezusowego krzyża".

Pragnę zacytować słowa homilii Papieża Franciszka wygłoszonej w Cagliari: "Na trudnych drogach nie jesteśmy sami, jesteśmy jednym narodem. Nie lękajmy się wyjść i spojrzeć na naszych braci i siostry spojrzeniem Maryi, braterskim spojrzeniem! Maryja uczy nas patrzeć w taki sposób, aby ogarnąć wszystkich, towarzyszyć im i ich chronić. Uczmy się patrzeć na siebie macierzyńskim spojrzeniem Maryi!" (homilia, Pielgrzymka na Sardynię, 22.09.2013). To spojrzenie Maryi skierowane jest w szczególności na najbardziej potrzebujących, wśród których ważne miejsce zajmują chorzy. To przede wszystkim w nich Maryja widzi podobieństwo do cierpiącego na Kalwarii Syna i dlatego otacza ich szczególną, matczyną opieką, trwając przy łożu cierpienia do końca, tak jak została pod Krzyżem: Stabat Mater dolorosa iuxta crucem lacrimosa (Missale Romanum, Lectionarium die 15 septembris, Beatae Mariae Virginis Perdolentis, Sequentia).

Nie jest to jednak tylko spojrzenie współczujące; jest to w pierwszym momencie spojrzenie "towarzyszące", które następnie, czerpiąc z owoców Krzyża, przyjmuje charakter troski. W matczynej trosce nie ogranicza się tylko do okazywania współczucia, ale jako Pośredniczka między Synem a cierpiącymi uprasza łaski, które leczą duszę i ciało: salus infirmorum, auxilium christianorum! W Liturgii zwracamy się tymi słowami: "Panie, nasz Boże, daj nam, sługom swoim, cieszyć się trwałym zdrowiem duszy i ciała, i za wstawiennictwem Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, uwolnij nas od doczesnych utrapień i obdarz wieczną radością" (Mszał Rzymski, Msza Wspólna o Matce Bożej, Kolekta).

5. W numerze piątym papież Franciszek, wracając do obrazu ukrzyżowania, przypomina, że ta scena uświadamia nam, "że nie możemy kochać Boga, jeśli nie miłujemy braci. Kto stoi pod krzyżem z Maryją, uczy się kochać tak jak Jezus. Krzyż jest »pewnością wiernej miłości Boga do nas. (…) Krzyż Chrystusa zachęca także, abyśmy dali się zarazić tą miłością, uczy nas zatem patrzeć na bliźniego zawsze z miłosierdziem i miłością, zwłaszcza na tych, którzy cierpią, którzy potrzebują pomocy«".

Święty Jan, uczeń, który wraz z Maryją stał u stóp krzyża, uczy nas także, jak odnosić się do chorych i cierpiących. Za nim możemy powiedzieć: "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy" (1J 3,1). Nasza wiara chrześcijańska pozwala nam mówić, że "Bóg jest Miłością" (1J 4,8), przyciąga nas do Niego, uświadamiając nam, że ta prawda pochodzi od Niego i wymaga od nas miłości. Nie możemy kochać Boga, jeśli nie miłujemy braci! Kto kocha, pragnie wszelkiego dobra dla ukochanej osoby, nie może pozostać obojętny, bezczynny, widząc jego cierpienie. Dlatego Bóg sam zajmuje się cierpiącym człowiekiem: daje nam świadectwo Krzyża Chrystusowego. To właśnie Krzyż oznacza "pewność niezawodnej miłości Boga do nas. Miłości tak wielkiej, że wchodzi w nasz grzech i go przebacza, wchodzi w nasze cierpienie i daje nam siłę, aby je znosić, wchodzi także w śmierć, aby ją zwyciężyć i nas zbawić. W Krzyżu Chrystusa jest cała miłość Boga, Jego ogromne miłosierdzie. A jest to miłość, na której możemy polegać, w którą możemy wierzyć".

W czasie przeżywania Światowego Dnia Chorego zwracamy się szczególnie do Maryi, Matki Kościoła i Uzdrowienia Chorych, aby przez swoje wstawiennictwo pomagała wszystkim rodzinom dobrze wypełnić podwójną postawę, jaką narzuca choroba: chorego, który przyjmuje cierpienie jako okazję do identyfikacji z odkupieńczym cierpieniem Jezusa; członków rodziny i wszystkich tych, którzy wspierają i opiekują się chorym jako wezwanie do oddania wszystkich swoich sił czułej bliskości z ludźmi potrzebującymi i cierpiącymi. W takich sytuacjach każda chrześcijańska rodzina może stać się, z Maryją i na wzór Maryi, światłem ewangelizacji i gwiazdą nadziei dla ludzkości.

Nasz były ordynariusz od 2009 r. jest przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia   Nasz były ordynariusz od 2009 r. jest przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia
Ks. Zbigniew Niemirski /GN