"Dziady" w kościele MB Miłosierdzia

Marta Deka

publikacja 15.11.2014 13:17

Spektakl nawiązujący do przedchrześcijańskiego obrzędu zadusznego zwanego dziadami można obejrzeć jeszcze w niedzielę, 16 listopada, o 16.00.

Sztukę wystawili gimnazjaliści z Grupy Teatralnej działającej przy PG nr 5 w Radomiu Sztukę wystawili gimnazjaliści z Grupy Teatralnej działającej przy PG nr 5 w Radomiu
Marta Deka /Foto Gość

Grupa Teatralna z Publicznego Gimnazjum nr 5 pod kierunkiem Anny Michnickiej, polonistki, i ks. Michała Szeląga, katechety, w dolnym kościele pw. Matki Bożej Miłosierdzia w Radomiu wystawiła spektakl oparty na motywach dramatu Adama Mickiewicza pt. "Dziady cz. II".

Treść utworu nawiązuje do przedchrześcijańskiego obrzędu zadusznego zwanego dziadami. Jego istotą było obcowanie żywych z umarłymi.

Przybywające dusze należało ugościć, by zapewnić sobie ich przychylność, a jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach.

- Teraz w Kościele przeżywamy czas, kiedy w sposób szczególny modlimy się za naszych bliskich, którzy odeszli. Ten prasłowiański zwyczaj, do którego nawiązuje Mickiewicz fantastycznie połączony jest z naszym, chrześcijańskim, przekonaniem, że możemy zmarłym pomóc. Poprzez modlitwę możemy dać im chwałę nieba - mówi ks. Michał Szeląg.

Dekoracje do spektaklu i sceniczne stroje przygotowali młodzi aktorzy z opiekunką Grupy Teatralnej Anną Michnicką. Bardzo zaangażowali się w swoje role, bo jak mówią, lubią nowe wyzwania, występy przed publicznością, a gra zmienia ich jako ludzi i dodaje pewności siebie.

Angelika Baranowska wcieliła się w ducha Pasterki, która została skazana na wieczną tułaczkę, ponieważ nigdy nie doznała ani prawdziwego szczęścia, ani bólu, czy trosk. - Wszystkich, którzy starali się o jej rękę, odtrącała. Nie chciała się z nikim wiązać.  Jej historia uczy, by bardziej realnie podchodzić do życia. Życie to nie jest bajka, nie można go przeżyć bez żadnych uczuć - powiedziała.

Marzena Bałałkowska wcieliła się w rolę Sowy. - Jestem duchem, który przedstawia czyny Złego Pana. Opowiadam historię swojego ciężkiego życia. W Wigilię Zły Pan nie udzielił mojej bohaterce pomocy, wyrzucił ją z dzieckiem na śnieg i tam zamarzli. Był człowiekiem bez litości, myślał tylko o sobie - opowiada. - Życie nie jest kolorowe. Musimy się starać przeżyć wszystko, żeby później niczego nie żałować - dodaje.

Mikołaj Firlej wcielił się w postać Guślarza, którzy przewodzi obrzędom. Mówi, że dramat Mickiewicza uczy, że przez życie trzeba przejść pewnie i każdą chwilę przeżyć jak najlepiej. Zachęca wszystkich, by przyszli na ich spektakl 16 listopada do Kościoła MB Miłosierdzia (ul. Struga 31a).

Organizatorami przedstawienia są Publiczne Gimnazjum nr 5, parafia pw. Matki Bożej Miłosierdzia i Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana".

- Zaangażowaliśmy się w to przedsięwzięcie, ponieważ w mediach nachalnie promowany jest Halloween. Warto mówić, że jest on współczesnym obrzędem prześmiewczym. Nie sądzę, by ktokolwiek, kto stracił bliskich, mógł świętować ich pamięć zakładając gumową maskę na twarz, czy paląc świeczki w dyni. Uznaliśmy, że warto młodzieży i dorosłym przypominać naszą tradycję - mówi Jolanta Kucharska, przewodnicząca oddziału Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" w Radomiu.