Gdy zawyły syreny, kończył pisać kazanie

ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Radomski 48/2015

publikacja 26.11.2015 00:00

Okolicznościowa dekoracja i 129 świec ułożonych na stopniach ołtarza przypominały wszystkie ofiary zamachu.


Były ojciec duchowny radomskiego seminarium, a wcześniej misjonarz w Afryce, od kilku tygodni pracuje w Trappes, ok. 30 km od Paryża Były ojciec duchowny radomskiego seminarium, a wcześniej misjonarz w Afryce, od kilku tygodni pracuje w Trappes, ok. 30 km od Paryża
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Moment, gdy w Paryżu terroryści dokonali krwawych zamachów, tak wspomina ks. Sala: – Właśnie kończyłem pisać niedzielną homilię, gdy usłyszałem policyjne syreny. Na ulicy pojawił się patrol policji i kilka osób więcej niż zwykle. Od kilku tygodni mieszkam i pracuję w Trappes, ok. 30 km od Paryża. Ponad połowa mieszkańców naszego miasteczka to wyznawcy Allaha. Statystyki mówią, że żyje tu około 5 tys. chrześcijan. To właśnie w tym miasteczku w ostatni piątek w nocy, po usłyszeniu policyjnych syren i zobaczeniu wiadomości telewizyjnych, szeptano sobie, pytając, co się wydarzyło i czy ktoś z naszego miasteczka jest w to zamieszany. A te pytania mają swoje uzasadnienie w tej szerokości geograficznej. W sobotę odebrałem kilka telefonów z Polski, w tym od naszych księży biskupów, ks. rektora, ks. dyrektora ekonomicznego WSD, z pytaniem o moje samopoczucie i bezpieczeństwo. Wieczorem młodzież przygotowała piękne czuwanie i adorację Najświętszego Sakramentu do 23.00.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.