Najpierw był Radom, potem „Solidarność”, mur berliński i koniec żelaznej kurtyny. 40 lat temu miał miejsce brutalnie stłumiony robotniczy protest z Czerwca 1976 r.
Szturm oddziałów ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) pacyfikujących robotniczy protest (historyczna rekonstrukcja).
KS. ZBIGNIEW NIEMIRSKI /FOTO GOŚĆ
Obaj byli tak pobici, że dopiero po dobrym kwadransie jeden z nich rozpoznał w towarzyszu z celi stryjecznego brata. W ten sposób dla 634 aresztowanych zakończył się dzień 25 czerwca 1976 roku. Wyszli na ulice 20-tysięcznym tłumem, by zaprotestować przeciwko drastycznym podwyżkom cen zapowiedzianym przez władze komunistyczne. Mieli dość pogarszającego się poziomu życia.
Towarzysze, pomożecie?
Edward Gierek, I sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, obejmując to stanowisko, które de facto czyniło z niego najważniejszą osobę w PRL, miał zawsze pewien kompleks wydarzeń z Grudnia 1970 r. w Gdańsku. Zginęło wtedy 40 osób. Do klasyki przeszło jego pytanie skierowane do ludzi Wybrzeża: „Towarzysze, pomożecie?!”. Robił wszystko, by okres jego rządów przyniósł odczuwalną poprawę życia Polaków. W jakiejś mierze udawało się to, oczywiście na socjalistyczną skalę, przez lata 1970–1975. W Polsce pojawiła się coca-cola, zaczęto produkować malucha, zbudowano tzw. gierkówkę, otwarto szereg dużych zakładów przemysłowych.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.