Misje w cieniu wojen

Marta Deka, ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Radomski 26/2016

publikacja 23.06.2016 00:00

Gdy s. Teresa Mroczek w 1978 r. jechała do Rwandy, nie miała pojęcia, że przeżyje tam trzy zbrojne konflikty.

Misjonarka opowiada o warunkach życia i pracy w Rwandzie i Kongu. Misjonarka opowiada o warunkach życia i pracy w Rwandzie i Kongu.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Zgromadzenie Sióstr Służek NMP Niepokalanej, chcąc podziękować Panu Bogu za zbliżające się 100 lat istnienia, postanowiło wysłać pierwsze misjonarki do Rwandy. – Siostry wyjechały w 1977 roku, a ja dojechałam do nich za rok, dokładnie w 100-lecie naszego zgromadzenia. Wyjechałyśmy na naukę języka francuskiego do Szwajcarii, a potem do Rwandy. Nie miałyśmy domu ani doświadczenia. Nie zapomnę naszych początków. Uprawiałyśmy poletko, żeby posadzić jakieś jarzyny. Następnego dnia spadł ulewny deszcz i ziemia wraz z nim spłynęła. Wtedy zaczęłyśmy się uczyć od starszych misjonarzy, jak tutaj uprawia się ziemię – wspomina. Siostra Teresa pracowała w przychodni jako pielęgniarka. Po roku została wysłana do Belgii, gdzie w Antwerpii skończyła medycynę tropikalną. – To mi bardzo pomogło w mojej pracy, w podejściu do ludzi i poczuciu pewności. Nie bałam się, że ktoś mi zarzuci, iż czegoś nie wiem czy nie umiem – mówi. Siostry służki przez minione 38 lat założyły 4 placówki misyjne – 3 w Rwandzie i 1 w Kongu. Cieszą się też rodzimymi powołaniami. Te dwa afrykańskie kraje, od lat nękane wojnami i konfliktami, są bardzo biedne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.