Śmierć i tym razem zabito

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 28.02.2017 20:48

„Jedlińskie Zapusty” to trzydniowa impreza w Jedlińsku koło Radomia, na którą składają się koncerty, występy kapel ludowych, bal, kiermasz wyrobów ludowych i plenerowe widowisko „Ścięcie śmierci”.

Zgodnie ze scenariuszem proboszcz ks. Grzegorz Wójcik potwierdził, że śmierć nie żyje i pozwolił pochować ją na cmentarzu Zgodnie ze scenariuszem proboszcz ks. Grzegorz Wójcik potwierdził, że śmierć nie żyje i pozwolił pochować ją na cmentarzu
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

Widowisko stało się już tradycją i jest jedynym tego rodzaju obrzędem ludowym w Polsce. Obrzęd ten opisał w XIX w. ks. Jan Kloczkowski, proboszcz w Jedlińsku, historyk-amator. Wszystkie występujące w nim postacie grane są przez mężczyzn.

Scenariusz widowiska opowiada, jak to w zapustny wtorek ludność Jedlińska poruszona wiadomością przyniesioną przez Kantego, odźwiernego w kościele, iż śmierć upiwszy się w kusaki zgubiła kosę w Tocznem (tj. na łąkach Jedlińska nad rzeką Tymianką) i śpi pod Spaloną Groblą, wyrusza prowadzona przez Kantego na podmiejskie łąki, gdzie mocno ją wiąże postronkami, a następnie w triumfalnym pochodzie prowadzi do osiedla. Powiadomiony o złapaniu śmierci burmistrz wraz z ławnikami oczekiwał na rynku miejskim przybycie niezwykłego orszaku. Rozpoczyna się rozprawa sądowa. Gawiedź oskarża śmierć. Po wysłuchaniu oskarżeń sąd wydaje wyrok, wzywa kata. Kat zajmuje miejsce na placu, dobywa miecza i groźnie przemawia. Straszy karami tych, którzy postępować będą niezgodnie z prawem. Po skończonej mowie ścina śmierci głowę, z której sypie się popiół, a z fałdów śmiertelnej koszuli wyskakuje czarny kot - wyobrażenie duszy. Po ścięciu na szafocie pojawia się anioł ostrzegający wszystkich, iż śmierć nadal zbierać będzie swoje plony. Zwłoki śmierci składane są na wóz, albo sanie i woźnica objechawszy z nimi osadę podjeżdża pod plebanię, żeby tam proboszcz spisał akt zgonu i pozwolił na pochowanie śmierci na miejscowym cmentarzu.

Po pogrzebie rozpoczyna się zabawa.

- W tworzenie widowiska zaangażowanych jest ponad 100 osób, mieszkańców Jedlińska. Jego tekst jest niezmiennie taki sam od 150 lat. To teatr ludowy z określonym podziałem na role, którego nie ma nigdzie indziej. To jest to, co nas wyróżnia. Wyjątkowe jest też to, że występująca tu śmierć, to nie kukła. W tę rolę wciela się jeden z mieszkańców. Ta ciągłość i niezmienność tradycji pomimo tego, że świat się zmienił i „Jedlińskie Zapusty” się zmieniły, to widowisko „Ścięcie śmierci” jest niezmienne - mówi Agnieszka Gryzek, kierownik Gminnego Centrum Kultury i Kultury Fizycznej w Jedlińsku.

Jedlińskie zapusty to też okazja do tego by wręczyć statuetkę honorową „Jedlińskiego Raczka”, ufundowaną przez wójta gminy Jedlińsk. Statuetką wyróżniane są osoby lub instytucje, które w znaczący sposób przyczyniają się do rozwoju gospodarczego i społecznego gminy, pielęgnowania tradycji i kultury oraz kształtowania postaw etycznych i obywatelskich.

„Jedlińskiego Raczka” otrzymał Andrzej Langierowiczowi, sołtys sołectwa Jedlińsk. Pełni tę funkcje od 26 lat i robi to z wielką pasją, nie patrząc na własne korzyści. Nie boi się wyzwań, dba o dobro wsi, aby jej mieszkańcom żyło się lepiej. Jest świetnym organizatorem spotkań integracyjnych dla mieszkańców. Interweniuje w imieniu swoich mieszkańców do lokalnych władz. Jest też członkiem Parafialnego Zespołu Caritas w Jedlińsku i członkiem OSP Jedlińsk. Rodzina – żona Małgorzata i syn Dominik - chętnie wspiera go w jego działaniach.

Wyróżnienie wręczył Kamil Dziewierz, wójt gminy Jedlińsk.