Kanapa? Nie dla nich!

Marta Deka Marta Deka

publikacja 08.03.2017 12:26

Młodzi z parafii pw. św. Brata Alberta w Radomiu z wikariuszem ks. Danielem Glibowskim wychodzą na ulice swojego osiedla, by napotkanym ludziom opowiadać o Bogu.

Bez względu na pogodę co poniedziałek wychodzą na ulice osiedla. Bez względu na pogodę co poniedziałek wychodzą na ulice osiedla.
Marta Deka /Foto Gość

Akcję ewangelizacyjną prowadzą w każdy poniedziałek. Zanim młodzi z ks. Danielem, którego nazywają swoim przewodnikiem duchowym, wyjdą na ulice, mają spotkanie formacyjne, które rozpoczyna się o 18.30. Od 19.30 w kościele jest adoracja Najświętszego Sakramentu.

- W czasie adoracji część osób wychodzi na ulice, część zostaje w kościele, by przed Najświętszym Sakramentem modlić się za nas. Omadla też tych, których spotkamy. Na osiedlu rozmawiamy z ludźmi o Bogu, o Ewangelii, pytamy, czy mają jakieś intencje, modlimy się z nimi. Mówimy im, że zmieniamy obraz polskiej młodzieży, że odpowiadamy na wezwanie papieża Franciszka ze Światowych Dni Młodzieży, byśmy zeszli z kanapy. Te wyjścia dają młodym ogromną wewnętrzną radość, bo oni nie chowają wiary w sobie, tylko mogą się nią podzielić - wyjaśnia ks. Glibowski.

Ks. Daniel rozpoczynał ewangelizację 3 miesiące temu z 2, 3 osobami, a teraz jest ich kilkanaście.

- Młodzi coraz bardziej się otwierają na głoszenie Chrystusa. Lubią akcje, lubią zadania. Ostatnio szliśmy w 4 zespołach ewangelizacyjnych. Teraz, gdy jest nas więcej, poświęcamy ludziom więcej czasu, aby im bardziej przybliżyć Ewangelię, Pana Boga i ich wysłuchać. Ludzie coraz bardziej się na nas otwierają. Są łzy wzruszenia. Mówimy im, że to nie przypadek, że ich spotkaliśmy. Te rozmowy są coraz głębsze. Spotkałem człowieka, który 30 lat nie był w kościele, 30 lat się nie spowiadał. Był bardzo wzruszony, pomodlił się z nami. Zależy nam na tych, którzy nie przychodzą do kościoła. Jeżeli Kościół do nich nie wyjdzie, to oni nie przyjdą - przekonuje ks. Daniel.

Raper Damian mówi, że wychodzi na ulice ewangelizować, ponieważ kiedyś jego życie wyglądało jak jeden wielki śmietnik. I to Bóg go uzdrowił, pokazał swoją miłość i dlatego chce Go chwalić.

- Czułem potrzebę wychodzenia do ludzi. Zauważyłem jak bardzo chodzenie do kościoła mnie zmieniło. Przybliżyłem się do Boga. Zmienił się mój światopogląd. Chcę pokazywać innym, że mogą zmienić swoje życie. Staram się wychodzić na ulice co tydzień. Nami kieruje Duch Święty. On wybiera osoby, które staną na naszej drodze, z którymi chce, byśmy się pomodlili. Nie zawsze jest pięknie. Część osób nie chce z nami rozmawiać, uciekają, ale modlimy się za nie, bo wierzymy, że Bóg w ich sercu zasieje ziarenko, które później rozkwitnie - mówi.

Młodzi na ewangelizację zabierają ze sobą Pismo Święte, obrazki i cukierki - krówki.

- Nieraz wystarczy Boża Krówka, żeby komuś dać kawałek Ewangelii, bo na papierku jest cytat z Pisma Świętego albo maksyma jakiegoś świętego. To nie są przypadkowe cytaty - mówi Anna Piątkowska, która wychodzi na ulice, bo wierzy w to, że Bóg chce trafić do różnych ludzi. - Jak jest napisane w Biblii - jestem tylko Jego narzędziem. Każdego z nas Bóg powołał, byśmy nieśli Jego słowo.

Wideorelacje nagrywane przed każdym wyjściem w teren zamieszczane są na fanpage'u parafii św. Brata Alberta