Z życia Mieszka i jego syna Bolesława

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 30.04.2017 10:05

Na zamku w Iłży odbył się 20. Turniej Rycerski, jedna z najstarszych i największych imprez rekonstrukcyjnych w Polsce.

Z życia Mieszka i jego syna Bolesława W tym roku rekonstruktorzy postanowili pokazać widzom czasy Mieszka, pierwszego władcy Polski, i jego syna Bolesława ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Pogoda kolejny raz nie rozpieszczała ani organizatorów, ani uczestników, którzy przyjechali z całego kraju i zagranicy, ani widzów. Na szczęście, po dobrych dwóch deszczowych dniach przestało padać.

Organizatorzy zaprosili tym razem do przeniesienia się w czasy początku naszej państwowości: Mieszka I i jego syna, Bolesława Chrobrego.

- Mieszko przejął od swojego ojca Ziemomysła ideę przyszłego państwa. Początkowo była to dzisiejsza Wielkopolska. A potem rozpoczęła się ekspansja na sąsiednie tereny przyszłego państwa Polskiego. Już od czasów Leszka czy Lecha, dziadka Mieszka, pomocą w tym była drużyna wojów, dobrze zorganizowana i wyćwiczona. Być może byli to zaciężni Normanowie, świetnie wyszkoleni i wyposażeni w najlepszy wówczas oręż? Tego do końca nie wiemy. Chcemy pokazać i przybliżyć, na czym polegała jej bojowa skuteczność. Podczas tegorocznego turnieju wracamy do sprawy chrztu Polski za czasów Mieszka, który miał poskramiać ekspansywne zapędy Niemców, którzy chcieli wdzierać się na nasze ziemie pod pretekstem chrystianizacji - mówi Karol Bury, kasztelan Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej, poza zaangażowaniem w działalność grup rekonstrukcyjnych - prawnik.

Obok turniejowego placu, gdzie prezentowali się wojownicy piesi i konni, a obok nich miłośnicy dawnego tańca, ciekawa ekspozycja znajdowała się na zamkowym wzgórzu. Tu kolejny raz stanęła średniowieczna namiotowa osada.

Jeden z namiotów ustawiła radomska Drużyna Grodu Piotrówka. - Nasze zaangażowanie w grupy rekonstrukcyjne to coś więcej niż hobby, to coś, co stało się stylem życia. Tu jest i dawka adrenaliny, gdy pojawia się walka, ale też i coś potem. Bo czy dziś ktoś z nas ma okazję zjeść porcję prosiaka z rożna po zmaganiu średniowiecznej piechoty? A obok tego nasza aktywność to ważna lekcja historii i patriotyzmu. Młodzi niby nie lubią historii, bo nie lubią książkowej narracji, ale chętnie przyjmują obraz i rekonstrukcję, która pokazuje im, skąd przyszliśmy i kim byliśmy kiedyś - mówią Mścisław z Drużyny Grodu Piotrówka i Mateusz Boromir z Drużyny "Najemnicy z 4 stron świata". Obaj, poza zaangażowaniem w grupy rekonstrukcyjne, pracują jako komputerowcy czy przedstawicie prywatnych firm.

- Turniej rycerski to dużo walk. Ale organizatorzy zapewnili także czas na prezentację dawnych tańców i te (oraz dawne stroje) interesują mnie najbardziej. Przyglądam się, podziwiam ubiory, ale też bacznie śledzę taneczne kroki. Wolna muzyka i taniec parami to integracja. Może coś z tego uda się zastosować do tańców oazowych - mówi Karolina Włodarczyk, animatorka Ruchu Światło-Życie.

- Szkolne lekcje historii szybko uciekają z pamięci. Tutaj rekonstrukcja, ale też narracja osób prowadzących pokazy historyczne, przypomina je i dopowiada wiele szczegółów. Mieszkam w Iłży i na turnieju jestem kolejny raz. To taki mój lokalny patriotyzm, a poza tym osobiste zainteresowanie naszą przeszłością - mówi Łukasz Celuch.