Zamiast spać, zwiedzali

Marta Deka Marta Deka

publikacja 21.05.2017 00:40

Oprócz stałych i specjalnie przygotowanych wystaw były konkursy, koncerty, pokazy. Podczas Nocy Muzeów placówki muzealne można było zobaczyć z nieco innej strony - "luźniejszej".

Na wystawie "Zwierzogrody Józefa Wilkonia" Na wystawie "Zwierzogrody Józefa Wilkonia"
Marta Deka /Foto Gość

Radomskie Muzeum im. Jacka Malczewskiego Noc Muzeów zorganizowało po raz 12. W tym roku pod hasłem: "Wilkoń i wilczym tropem". - Dzisiaj można muzeum zobaczyć z nieco innej strony. Jesteśmy przyzwyczajeni, że jest cisza, spokój, nie można dotykać eksponatów, a ta noc sprawia, że można się trochę luźniej u nas poczuć i zobaczyć, jaką mamy ofertę edukacyjną, jakie mamy wystawy i że w muzeum naprawdę może być fajnie, może być muzyka i zabawa. Ci ludzie, którzy przychodzą na Noc Muzealną, potem chętniej do nas wracają - mówi Ilona Pulnar-Ferdjani.

Tej nocy zwiedzający mogli oglądać stałe wystawy i ostatnio otwartą "Zwierzogrody Józefa Wilkonia". Było spotkanie autorskie ze Sławomirem Wąsikiem, fotografem przyrody, który jest autorem albumu "Wilki". Wynalazki XIX i XX wieku przybliżali nauczyciele i uczniowie radomskiego Zespołu Szkół Elektronicznych. Był pokaz mody, obserwacje astronomiczne nieba i koncert zespołu FunkyVibes. Wiele atrakcji przygotowano też dla dzieci, bo - co cieszy organizatorów - w nocy muzealnej, która trwała do 1.00, brały udział całe rodziny.

Muzeum Wsi Radomskiej, które otwarte było do północy na zwiedzających, czekało też wiele niespodzianek. Była potańcówka, do której przygrywały kapele Henryka Gwiazdy z Radomia i Wacława Imiołka z Jedlanki.

- W wybranych chałupach panie z zespołów obrzędowych pokazują tradycyjne prace, jakie się wykonywało niegdyś w gospodarstwach, np. darcie pierza, tkanie na warsztacie tkackim czy przyrządzanie potraw według tradycyjnych przepisów. U nas jest specyficznie, bo nasze muzeum jest na wolnym powietrzu. Nie wszystko można nocą zorganizować. Pomyśleliśmy, że atrakcją dla kogoś, kto do nas przyjdzie, będzie, że zobaczy światło w chałupach i toczące się w nich życie - mówi Aleksandra Żytnicka, etnolog z Muzeum Wsi Radomskiej.

Po obejrzeniu pokazów i tańcach chętni mogli odpocząć przy ogniskach, które rozpalone były nad stawem.