Było bardzo ekstremalnie

Marta Deka Marta Deka

publikacja 18.03.2018 00:16

Miejscami śnieg sięgał do pasa, ale mimo to wyruszyli na osobiste spotkanie z Panem Bogiem.

Ich celem był Święty Krzyż Ich celem był Święty Krzyż
Łukasz Cieśla

Już po raz czwarty mieszkańcy Starachowic uczestniczyli w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, która wiodła na Święty Krzyż. Decyzji, by wyruszyć na szlak, nie ułatwiała im pogoda. Padał śnieg, temperatura sięgała minus 8 stopni, a odczuwalna - nawet minus kilkunastu. - Tak, to wszystko prawda, tylko ja nie umawiałem się na spotkanie z pogodą, tylko z Panem Bogiem - mówi Robert, trzykrotny uczestnik EDK.

- To jedno zdanie oddaje ideę Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w której chodzi o wyjście poza strefę komfortu i porzucenie jej na rzecz wyzwania. Nocna wędrówka w trudnych warunkach, fizyczny i psychiczny wysiłek na granicy wytrzymałości, a czasem już poza nią, dają doświadczenie przekroczenia siebie, swoich ograniczeń i przyzwyczajeń, a to prowadzi do prawdziwej, głębokiej zmiany. Decydujący jest moment, w którym zaczyna brakować sił. Zwykle nad ranem, gdy jest ciężko, pod górkę i boli. Wtedy zaczyna się modlitwa - opowiada Łukasz Cieśla.

W Starachowicach EDK zaczęła się od spontanicznej wyprawy 16 osób, które z dnia na dzień w 2014 r. podjęły wyzwanie. Po trzech latach sztab EDK składa się z pięciu entuzjastów na czele z ks. Damianem Spiżewskim, wikariuszem w parafii MB Nieustającej Pomocy. - W tym roku przygotowaliśmy 3 trasy z różnymi poziomami trudności i długości. Do współtworzenia zaprosiliśmy księży z czterech innych parafii starachowickich: ks. Łukasza z parafii Wszystkich Świętych, ks. Karola z NSJ, ks. Mateusza z parafii św. Judy Tadeusza i ks. Marka z parafii Świętej Trójcy. Deklarację przejścia złożyło 420 osób - wyjaśnia Ł. Cieśla.

Ekstremalną Drogę Krzyżową starachowiczanie zakończyli Mszą św. w sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego, której przewodniczył ks. Damian Spiżewski, a homilię wygłosił ks. Marek Pruszkowski. - Zmęczone oczy, zmarznięte ręce i jednocześnie gorące serca w uwielbieniu Boga. Od wychodzących z bazyliki pątników można było usłyszeć: "Rzeczywiście tym razem było bardzo ekstremalnie, miejscami śnieg sięgał do pasa, ale jesteśmy szczęśliwi. Mamy olbrzymią satysfakcję i radość z trudu. Ofiara rodzi owoce. Musi zostać w nas coś dobrego" - opowiada Łukasz.

Najstarszym uczestnikiem starachowickiej EDK był 72-letni Zygmunt Bernaciak, najmłodszym - 10-letni Jaś Pietruszyński, który na Święty Krzyż dotarł pod opieką taty. - Bardzo dziękujemy ojcom oblatom za otwartość, gościnę i dobro, którym nas zawsze obdarzają. W myśl hasła EDK: "Życie samo się nie zrobi" mamy kolejny projekt, który zaproponujemy najprawdopodobniej już w kwietniu. Szczegóły udostępnimy na bieżąco na fanpage’u EDK Starachowice - Św. Krzyż - zapewnia Łukasz.

Pielgrzymowali mimo śniegu i mrozu   Pielgrzymowali mimo śniegu i mrozu
Łukasz Cieśla