Wichura niszczyła wszystko, co napotkała na swojej drodze.
Trąba powietrzna trwała sekundy, ale zrujnowała dorobek wielu lat.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość
W gospodarstwie państwa Ryniów nie ma budynku, który nie byłby zniszczony lub uszkodzony. Julianna Włodarska, jedna z poszkodowanych, ma 87 lat. Jej dom trzeba było rozebrać. Przeprowadziła się do syna. – Bolą mnie ręce, to nadwyrężenie. Gdy przyszła nawałnica, całą siłą zamykałam drzwi. Dałam radę zawrzeć je żelazną sztabą. To cud, że nic nam się nie stało. Wołałam tylko: „Matko Boska, ratuj!”, Wnuczka, która była ze mną, zamieszka w mieszkaniu zastępczym. A ja na ostanie dni opuszczę dom, w którym mieszkałam 66 lat – mówi pani Julianna.
Dostępne jest 51% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.