Namaszczenie olejem św. Charbela

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 03.07.2018 13:45

W skarżyskim sanktuarium w rocznicę koronacji wprowadzono relikwie świętego cudotwórcy z Libanu.

Obrzędu namaszczenia dokonuje o. Charbel z sanktuarium w Annaja, gdzie znajduje się grób świętego Obrzędu namaszczenia dokonuje o. Charbel z sanktuarium w Annaja, gdzie znajduje się grób świętego
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Bp Henryk Tomasik podkreślił w homilii, że św. Charbela cechował wprost niewyobrażalny radykalizm w wierności Ewangelii. - Skromny i cichy, pochowany został na klasztornym cmentarzu. Ale to niebo upomniało się o niego. Po pogrzebie o. Charbela z jego grobu promieniowało niewytłumaczalne światło. Zjawisko to trwało 45 dni i nocy. Z ciała emanował też miły zapach oraz wydobywał się dziwnego pochodzenia olej - mówił biskup.

Uroczystość wprowadzenia relikwii miała miejsce podczas obchodów 13. rocznicy koronacji obrazu MB Miłosierdzia diademami poświęconymi przez Jana Pawła II. Na rozpoczęcie rocznicowej Mszy św. ks. prał. Jerzy Karbownik, kustosz, przypomniał bp. Edwarda Materskiego, twórcę sanktuarium: - Prosił, żebyśmy zawsze obchodzili uroczyście sam dzień rocznicy koronacji. Dlatego tu dzisiaj jesteśmy. I dziś mamy jeszcze jedną uroczystość. Dokonaliśmy uroczystego wprowadzenia relikwii św. Charbela z Libanu. Są święci, którzy przekraczają granice swoich krajów, jak św. Jan Paweł II, św. o. Pio, św. Faustyna czy św. Charbel. Pragniemy mieć relikwie tego świętego, który tysiącom ludzi przyniósł łaskę uzdrowienia - powiedział kustosz i ogłosił, że 9. dnia każdego miesiąca w sanktuarium będzie odprawiane specjalne nabożeństwo z możliwością uczczenia relikwii świętego.

Relikwie przywieźli do skarżyskiej Ostrej Bramy dwaj duchowni z Libanu. Przybliżyli przy tym duchowość świętego mnicha. - Św. Charbel był zanurzony w Bogu. Niektórzy mówili, że on był niemal pijany Bogiem. Pierwszym wymiarem jego świętości była umiejętność słuchania. Umiał słuchać Boga. Jedno ucho w stronę Boga, drugie w stronę człowieka. To jest takie całkowite powierzenie się Bogu, znak zaufania - mówił ks. Paul Karam, dyrektor Caritas w Libanie. Drugi z Libańczyków - o. Charbel z sanktuarium w Annaja, gdzie pochowany jest św. Charbel - mówił o cudownych znakach, jakie się tam dzieją. Zaznaczył przy tym, że są one dziełem Pana Boga za pośrednictwem świętego.

Bp Tomasik podkreślił w homilii, że św. Charbela cechował wprost niewyobrażalny radykalizm w wierności Ewangelii. - To jest dla nas drogowskazem. Święci są światłem. Święci są drogowskazem. Święci umacniają. Dziś przez ręce Matki Miłosierdzia chcemy złożyć naszą decyzję, aby trwać w wierności Chrystusowi. W zgiełku świata nam też potrzebna jest cisza przed Bogiem, która sama jest modlitwą. Potrzebna jest pokora. Potrzebne jest posłuszeństwo przede wszystkim Bożemu słowu. Potrzebna jest modlitwa, która jest mocą i źródłem siły dla chrześcijanina, a taki wzór pozostawia nam św. ojciec Charbel - powiedział ordynariusz.

Świadectwo wstawienniczej mocy św. Charbela dał też Youssef Sleiman, Libańczyk, dyrektor szpitala w Czerwonej Górze, który opowiedział historię swojej cudownie uzdrowionej mamy.

Uczestnicy liturgii zostali namaszczeni olejem św. Charbela. Mogli też ucałować relikwie świętego.

Charbel Makhlouf, właściwie Jusuf Antun Machluj, urodził się w 1828 r. w Bika Kafra. Zmarł 24 grudnia 1898 r. w Annaja. Był maronickim mnichem w Libanie. Maronici są starym Kościołem wschodnim pozostającym w jedności z Kościołem rzymskokatolickim. Charbel jako młody człowiek wstąpił do klasztoru w Annaja, gdzie przeżył kilkanaście lat, prowadząc wzorowe życie, przede wszystkim co do posłuszeństwa. W 1875 r. otrzymał od przełożonego pozwolenie na pobyt w eremie położonym na przeciwległym wzgórzu. Tam spędził 23 lata, mieszkając w 6-metrowej celi, w ciągu dnia spożywając zaledwie jeden bezmięsny posiłek, nieustannie modląc się i pracując. Zmarł w 1898 r.

Po pogrzebie o. Charbela z jego grobu promieniowało niewytłumaczalne światło. Zjawisko to trwało 45 dni i nocy. Z obawy przed profanacją grobu postanowiono przenieść trumnę zmarłego do klasztoru. W czasie przenosin odkryto, że ciało o. Charbela nie było zesztywniałe, jak to dzieje się po śmierci, lecz wiotkie jak za życia. Emanował z niego też miły zapach oraz wydobywał się dziwnego pochodzenia olej. 24 lipca 1927 r. ciało włożono do metalowej trumny i zamknięto w marmurowym grobowcu. Cały czas jednak z ciała wydobywał się olej. W 1950 r. wydano kolejne polecenie komisyjnej ekshumacji, z uwagi na przecieki oleju z marmurowego sarkofagu. W obecności ekspertów stwierdzono brak stężenia pośmiertnego - ciało wyglądało tak, jak w chwili śmierci. 7 sierpnia 1952 r. miała miejsce ostatnia ekshumacja. Ciało zmarłego zachowywało się jak poprzednio. Olej wydobywał się nieprzerwanie do 1977 r. - roku, w którym papież Paweł VI kanonizował o. Charbela.

Św. Charbel uważany jest za jednego z największych cudotwórców pośród świętych Kościoła. Obecnie zarejestrowano już ponad 20 tys. uzdrowień za jego wstawiennictwem. Dziś olej, którym namaszczani są wierni, jest najpierw wylewany na kamienny sarkofag świętego, a potem zbierany w specjalne naczynia. To takim olejem zostali namaszczeni uczestnicy skarżyskiej uroczystości.