Kandydaci do seminarium

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 11.07.2018 15:52

Idą za głosem powołania. Czują, że Bóg chce, by byli kapłanami.

Kandydaci do WSD w Radomiu z profesorami chwilę przed egzaminem. Od lewej ks. Jacek Mizek dalej ks. Jarosław Wojtkun, ks. Wiesław Przygoda, ks. Marek Jagodziński Kandydaci do WSD w Radomiu z profesorami chwilę przed egzaminem. Od lewej ks. Jacek Mizek dalej ks. Jarosław Wojtkun, ks. Wiesław Przygoda, ks. Marek Jagodziński
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

W Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu do pierwszej tury egzaminów wstępnych przystąpiło 12 kandydatów. Zanim usłyszeli pytania od komisji egzaminacyjnej, obecnych powitał ks. prał. Jarosław Wojtkun, rektor WSD.

Jak zaznaczył, po raz pierwszy wszyscy mają okazję, aby się spotkać. - Egzamin wstępny jest poprzedzony indywidualną rozmową rozeznawczą z kandydatem. Rozmawiamy na temat motywacji powołania i jak sobie tę posługę kandydat wyobraża. Egzamin wstępny jest związany z wymogami KUL na Wydział Teologii, którego alumni są studentami - powiedział rektor.

Księża profesorowie, którzy zasiedli w komisji, to ks. prał. Jarosław Wojtkun, ks. prof. Wiesław Przygoda, ks. prof. Marek Jagodziński, wicerektor ks. prał. Jacek Mizak. Kandydaci odpowiadali na pytania dotyczące prawd wiary, historii Kościoła oraz prawd moralnych

- Mamy w pierwszej turze tylu kandydatów na pierwszy rok, co w roku ubiegłym (w drugim terminie doszło jeszcze 9 kandydatów). Jest pewna specyfika tej grupy. Za wyjątkiem jednej osoby to są tegoroczni maturzyści. Jest to też jakiś znak, że decyzje, którą młodzi ludzie odwlekają, uciekają przed głosem Bożego wezwania, ci młodzi ludzie podejmują natychmiast, tak jak natychmiast św. Józef wstał na głos Anioła - zauważa rektor. Jak dodaje, spostrzeżenia po rozmowach indywidualnych z kandydatami są takie, że każdy z nich przychodzi z motywacją głęboko zakorzenioną religijnie. - Czują, że Pan Bóg chce, by byli kapłanami. Nie zawsze potrafią nazwać to pragnienie, określić je, ale jest takie przeczucie, które być może w seminarium nabierze kształtu - bo od tego tu jesteśmy. Oni chcą spróbować, czy ten głos, który odczytują jako głos powołania Bożego, jest tym rzeczywistym - wyjaśnia ks. Wojtkun. Kandydaci, którzy zgłosili się i zostali przyjęci do WSD, przyjechali z różnych miejsc diecezji.

Pierwszym egzaminowanym kandydatem był Marcin Dębowski z parafii NMP w Sławnie koło Opoczna. - Trzeba było mieć wiedzę z zakresu szkoły średniej, ale była również potrzebna wiedza np. o św. Benedykcie. Gdybym na ten temat nie czytał, to bym nie odpowiedział na pytanie - powiedział. Marcin wyjawił, że jego decyzja o wstąpieniu do seminarium dojrzewała od dawna. - Bóg mnie tak prowadził, że im bliżej podjęcia decyzji, tym bardziej byłem utwierdzony w przekonaniu, że to jest moja droga i tego żąda ode mnie Bóg. Z Panem Bogiem nie ma się co kłócić, bo dobrze na tym nie wyjdziemy - podkreślił.

Michał Gawęda pochodzi z parafii pw. św. Wojciecha w Kraśnicy. Ma zdane egzaminy na trzeci rok na Wydziale Automatyki i Robotyki Politechniki Wrocławskiej. Pobyt daleko od domu i więcej czasu na przemyślenia zaowocowały podjęciem decyzji o wstąpieniu do seminarium. - To, że tu przyszedłem, to nie jest decyzja, że zostanę kapłanem. Chce sprawdzić i spróbować, czy to dla mnie droga. Gdybym tego nie zrobił, mógłbym tego kiedyś w życiu żałować - powiedział. O jego decyzji wiedzą najbliżsi, a przyjęli ją nie bez zaskoczenia. - Znajomi pewnie dowiedzą się z Facebooka - śmieje się.

Dominik Kędzierski na egzamin przyjechał z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Rajcu. - To się we mnie kształtowało bardzo dawno. Głęboka relacja z Panem Bogiem, ale i rekolekcje, które odbywałem w seminarium, myślę, że to też było takim czynnikiem, który mnie pchnął do tego, żeby przyjść tutaj. Plan o wstąpieniu do seminarium pojawił się na początku liceum. Myślałem o tym i Pan Bóg zadziałał. Chciałbym być kapłanem otwartym na ludzi, żeby mogli zawsze do mnie przyjść i otrzymać pomoc. Ważny jest dla mnie kontakt z młodzieżą i chciałbym z nią dobrze pracować - planuje.

Oazowa formacja miała wpływ na decyzję dotycząca kapłaństwa u Jana Klimka z parafii pw. św. Łukasza w Drzewicy. - Ciągle byłem blisko Pana Boga, doszedłem do wniosku, że jeśli nie przyjdę tu, to będę żałował i zawsze będzie to za mną chodziło. Przez ostatni rok dużo o tym myślałem, rozmawiałem z księżmi. Rodzice nie byli zaskoczeni moją decyzją; życzą mi, żeby to była moja droga - mówi.

- To powołanie rozwijało się stopniowo, a urosło do takiego stopnia, że poza kapłaństwem nie widzę innej drogi - zapewnia Jakub Szczepańczyk z parafii w Wąchocku. - Moja decyzja dojrzewała od pierwszej klasy technikum, gdy poszedłem do zakonu cystersów i mieszkałem tam jako gość. Zapoznałem się z piękną modlitwą brewiarzową, którą modlę się do dzisiaj. Na pytanie, jakim chciałby być kapłanem, J. Szczepańczyk odpowiedział: - Za wzór stawiam sobie św. Jana Pawła II, ojca opata Eugeniusza Augustyna z Wąchocka i wielu innych kapłanów - bardzo skromnych, oddanych swojej służbie i powołaniu.

Druga tura egzaminu do radomskiego seminarium już we wrześniu. - Mamy kandydatów z całej diecezji. Brakuje tylko tych z Radomia. Do nadrobienia w drugim terminie - zaprasza ks. Wojtkun.