Katecheza ze szkół. Katecheci z Radomia o postulacie Wiosny

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 17.02.2019 19:10

Usunięcie tego przedmiotu oznaczałoby wyrzucenie na bruk tysięcy świeckich nauczycieli religii.

Mimo cyklicznych ataków ze strony środowisk niechętnych Kościołowi, katecheci czują się potrzebni w szkole Mimo cyklicznych ataków ze strony środowisk niechętnych Kościołowi, katecheci czują się potrzebni w szkole
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Zdaniem Ewy Majcher, metodyka katechezy w Wydziale Katechetycznym radomskiej kurii i nauczyciela religii od 37 lat, wciąż w wielu środowiskach niechętnych Kościołowi uważa się, że katecheta to osoba niewykształcona: - Tymczasem wszyscy katecheci mają ukończone studia wyższe z teologii i stopień magistra. Wielu jest nauczycielami dyplomowanymi, a bardzo duże grono ukończyło studia podyplomowe, często o innej specjalności niż teologia. Mają więc prawo uczenia także innych przedmiotów.

- Często pokutuje przekonanie, że katecheza to uczenie pacierza. A przecież to zadanie rodziny, które w tym zakresie uzupełniamy. My pogłębiamy wiedzę religijną i nigdy nie oceniamy religijności. Stopnie nie mają nic wspólnego z praktykami religijnymi - dodaje Jolanta Strojek, doktor teologii, katechetka od 36 lat, konsultant w Mazowieckim Samorządowym Centrum Doskonalenia Nauczycieli.

Ważną rzeczą jest także prosta statystyka. Jak informuje ks. dr hab. Stanisław Łabendowicz, prof. KUL, dyrektor radomskiego Wydziału Katechetycznego - w chwili obecnej w diecezji radomskiej pracuje 891 katechetów. W tym gronie tylko 34 proc. to księża. Dokładnie 8 proc. to siostry zakonne i zakonnicy. - Zdecydowana większość naszych katechetów to ludzie świeccy - wyjaśnia dyrektor.

Ksiądz Łabendowicz zaznacza, że w chwili obecnej zaczyna dość dotkliwie brakować katechetów. - Musimy nawet sięgać do osób, które już przeszły na emeryturę. Prowadzimy także studia z teologii dla osób świeckich i sióstr zakonnych, zarówno magisterskie, jak i podyplomowe. Staramy się mieć pełną kadrę nauczycieli religii w naszych placówkach - zaznacza ks. Łabendowicz.

Dla Ewy Majcher i Jolanty Strojek, które pracę katechetek rozpoczynały jeszcze w salkach przy kościołach, usuwanie religii ze szkół to nic nowego. - Przez pierwsze lata po roku 1990 właściwie co roku pojawiały się postulaty pewnych środowisk, by katechezę usunąć ze szkół. Katecheza miała tu być na rok, może kilka. Potem to nieco ucichło, wracając szczególnie wtedy, gdy zbliżają się jakieś wybory. Zdążyłyśmy się do tych postulatów przyzwyczaić - mówią z uśmiechem katechetki, a Ewa Majcher dodaje z pewną troską: - Jednakże te postulaty sieją niepokój, szczególnie wśród młodszych katechetów. To nie tworzy dobrej atmosfery. Mogę powiedzieć, że śledząc publikatory, czuję się wręcz stygmatyzowana. Ale z drugiej strony w szkole, gdzie pracuję, nic takiego się nie dzieje. Atmosfera wokół katechezy jest po prostu normalna.

- Na szczęście katecheza w szkole ma dziś bardzo silne umocowanie prawne i trzeba by wielu starań tych środowisk, by to zmienić. Katechezy w szkole chcą przede wszystkim rodzice dzieci w wieku szkolnym. Trzeba także pamiętać o tym, że katecheza w szkole to nie tylko sprawa religii katolickiej. To także sprawa Kościoła prawosławnego i protestantów, a dalej innych 20 związków wyznaniowych i religii. Im, po usunięciu ze szkół, byłoby znacznie trudniej niż nam - mówi J. Strojek.

- Katecheza szkolna jest wpisana w umowę konkordatową. To nie jest umowa między państwem a Kościołem katolickim w Polsce, ale umowa międzynarodowa między Rzeczypospolita Polską a Państwem Watykańskim. Watykan nie musi renegocjować konkordatu. Państwa europejskie mają zawarte konkordaty. Polska, zrywając konkordat, stawiłaby się na marginesie Europy i cofnęła do czasu głębokiego PRL - mówi Ewa Majcher.

W debacie o miejscu katechezy wraca również argument o atmosferze w salce przykościelnej, która miałaby być o wiele lepsza niż szkolna klasa. - Kilka lat uczyłyśmy w salkach parafialnych i uczymy w szkołach. Z tego doświadczenia możemy powiedzieć jedno: atmosfera nie zależy od miejsca, ale od osób uczestniczących w katechezie i od prowadzących - mówią katechetki.

Na koniec Ewa Majcher i Jolanta Strojek przywołują rzecz jeszcze jedną, praktycznie mało znaną osobom spoza środowiska: - Katecheci wciąż się kształcą i formują. Jako nauczyciele w szkołach bierzemy udział we wszelkich spotkaniach i warsztatach. A ponadto, jako katecheci, mamy spotkania formacyjne jedynie dla nauczycieli religii. Uczestniczymy w cyklicznych spotkaniach rejonowych w ośrodkach diecezjalnych. Bierzemy udział w rekolekcjach i dniach skupienia. Nie brak nas także podczas spotkań diecezjalnego duszpasterstwa nauczycieli i wychowawców.