Myśmy całą rodziną narażali życie

ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Radomski 9/2019

publikacja 28.02.2019 00:00

Mieczysława Pierzchalska-Hebdzyńska miała wtedy niespełna 15 lat. Do dziś pamięta tamten strach, ale też rozumiała, że trzeba pomóc ściganym Żydom.

Lekarka nadal pomaga najsłabszym. Jest czynnym pediatrą. Lekarka nadal pomaga najsłabszym. Jest czynnym pediatrą.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

We wspomnieniach pani Mieczysławy, cenionego w Radomiu pediatry, są momenty wyjątkowe, o stanie napięcia i strachu sięgającym zenitu. – Bywało tak, że w jednym pokoju naszego mieszkania stacjonowali Niemcy, a w drugim – razem z naszą rodziną – byli ukrywani przez nas Żydzi – opowiada.

Rożki

To niewielka miejscowość pod Radomiem. Jest tutaj stacja kolejowa, pierwszy przystanek na trasie do Skarżyska-Kamiennej. Tutaj w 1942 r. doszło do strzelaniny między Niemcami a żołnierzami zbrojnego podziemia jadącymi właśnie do Skarżyska, by tam wykonać wyrok na konfidencie gestapo. Po strzelaninie partyzanci zbiegli, ale na miejscu zginął ich dowódca Jerzy Ewaryst Żetycki „Andrzej”. Okupanci znaleźli przy nim pistolet vis. Wybite na broni numery nie pozostawiały wątpliwości – broń została wyprodukowana w radomskiej Fabryce Broni i potem przemycona do podziemnego oddziału.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.