Bo tu jest jak w raju

ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Radomski 29/2019

publikacja 18.07.2019 00:00

Parafia w Wielkiej Woli-Paradyżu ma 100 lat, choć istniejące tu sanktuarium jest dużo starsze, a jego dzieje są naprawdę frapujące i pełne niesamowitych zwrotów.

Kościół w Paradyżu z pozostałościami klasztoru. Kościół w Paradyżu z pozostałościami klasztoru.
ks. Zbigniew Niemirski

Wszystko zaczęło się nieco ponad 20 lat po szwedzkim potopie. Dokładnie w Wielki Piątek 8 kwietnia 1678 roku Kazimierz Saryusz Skórkowski, komornik graniczny opoczyński, modląc się we własnym alkierzu w Wielkiej Woli, spostrzegł krople krwi na obliczu Jezusa na obrazie Chrystusa Cierniem Koronowanego. Jeszcze tego samego dnia poinformował o tym proboszcza z Wójcina, a ten komendarza w Żarnowie. Niespełna sto lat później arcybiskup gnieźnieński Władysław Łubieński oficjalnie uznał obraz za łaskami słynący.

Zdroje łask i cudów

Dzisiejszy Paradyż pierwotnie nosił nazwę Wola Daleszowska. Dopiero potem, gdy stanął tu klasztor, a wokół niego przybywało domów i gospód dla pielgrzymów, miejscowość zaczęto z łaciny nazywać „paradisum” – „rajem”, bo tu jest właśnie tak jak tam, mówiono, stając przed łaskami słynącym obrazem. A w „Księdze cudów” pojawiały się coraz to nowe niesamowite wpisy.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.