Pięknieje radomska fara

Krystyna Piotrowska Krystyna Piotrowska

publikacja 18.07.2019 13:54

Kolejne malowidła w jej wnętrzu, zaprojektowane przez prof. Wacława Taranczewskiego, odzyskują swój dawny blask.

Konserwatorzy dział sztuki dr Angelika Lament-Kosińska i Krzysztof Kosiński na tle restaurowanej polichromii. Konserwatorzy dział sztuki dr Angelika Lament-Kosińska i Krzysztof Kosiński na tle restaurowanej polichromii.
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

Trwa 5. etap odrestaurowywania malowideł prof. Wacława Taranczewskiego. Prace obejmują największe malowidło w nawie głównej, które przedstawia scenę Wniebowzięcia i Koronacji Najświętszej Marii Panny oraz malowidła w Kaplicy Różańcowej - scenę Przemienienia Pańskiego i na ścianie północnej wizerunki świętych oraz sługi Bożej Wandy Malczewskiej, która w tej świątyni była ochrzczona.

- Nie można było robić tych prac razem z innymi w roku ubiegłym, ponieważ ściana, na której jest obraz, była mokra. Próbę odnowy malowidła podjęto już na początku XXI wieku, ale nie usunięto czynników zewnętrznych, które powodowały uszkodzenie malowidła. Trzeba było podjąć konkretne prace odcinające dostęp wody. Kościół został wysuszony i jest teraz taka wilgotność, jak być powinna - mówi proboszcz ks. Mirosław Nowak.

Konserwacją polichromii w radomskiej farze zajmują się konserwatorzy dział sztuki dr Angelika Lament-Kosińska i Krzysztof Kosiński.

- Nawa główna z obrazem przedstawiającym zaśnięcie Matki Bożej to najbardziej problematyczne fragmenty tych malowideł - mówi pan Krzysztof.

- Skupiamy się na usunięciu zniszczeń, które narastały przez lata - tynk kruszył się i odpadał razem z przedstawieniami, które są na powierzchni - dopowiada pani Angelika.

Jak zapewniają konserwatorzy, wszystkie przedstawienia figuralne w Kaplicy Różańcowej wykonała prof. Klaudia Świderska, która ściśle współpracowała z prof. W. Taranczewskim, a wówczas była jego asystentką. Malowidła powstały latach 1971–1972. Jeśli chodzi o fragment wniebowzięcia Matki Bożej, to wiadomo, że przy tym konkretnym fragmencie pracował sam prof. Wacław Taranczewski. Przy wykonywaniu malowideł pracowało kilka osób, późniejszych profesorów ASP w Krakowie.

- To, co robimy, to też troszkę praca twórcza. Nie jesteśmy do końca odtwórcami. Problem polega na tym, żeby nie dać się pokusie tworzenia czegoś całkiem nowego, ale przywrócić tym fragmentom świetność, która została utracona, maksymalnie przybliżając charakter malowideł i ducha epoki – mówi pani Angelika.

Pani Andżelika na temat prof. Taranczewskiego i jego twórczości wie prawie wszystko. To dlatego, że temu artyście poświęciła swoją pracę doktorską.

Państwo Kosińscy podkreślają, że w Radomiu udaje się w bardzo dobry i rzetelny sposób od początku prowadzić prace konserwatorskie, a to dzięki staraniom księdza proboszcza. Wszystko jest oryginalne, bez wtórnych ingerencji osób trzecich, tak jak artysta sobie wymyślił projekt kompleksowego wystroju wnętrza.

 - Malowidła powstawały w bardzo trudnym okresie, w starym ustroju. Widać tu m.in. poczet królów polskich. To był malarz odważny w tamtym czasie, ale niestety rzutowało to również na jego karierę zawodową. On miał odwagę stawiać czoło trudnościom i dbać o to, żeby ten duch, nasz polski, religijno-patriotyczny, pojawiał się również i w sztuce - zapewnia pani Angelika.

W wielu miejscach, w których artysta pozostawił swoje prace, nie były one odpowiednio traktowano. Przemalowywano je, a nawet skuwano. - To brak szacunku. Niestety ten artysta jest w Polsce troszeczkę marginalizowany - dopowiada pan Krzysztof.

Pracy przy radomskiej farze jest jeszcze sporo. - Druga, boczna nawa jest do remontu, a także portal od strony ul. Grodzkiej i podchórze. Na zewnątrz, jeśli będą pieniądze, rozpocznie się izolacja pionowa fundamentów kościoła i nowe odprowadzenie wód opadowych. Rozpoczęły się już prace związane z dokończeniem ogrodzenia - wylicza ks. M. Nowak.

Obecne prace w części zostały sfinansowane z pieniędzy Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i marszałka Województwa Mazowieckiego. Koszt 5. etapu prac to 100 tys. zł.