Modlitwa o beatyfikację sługi Bożej matki Kazimiery Gruszczyńskiej

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 18.09.2019 11:00

Proces kanonizacyjny zakończył się na etapie diecezjalnym w 2014 roku. Dokumenty zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej.

Mszy św. w intencji wyniesienia na ołtarze założycielki sióstr Franciszkanek od Cierpiących w kościele pw. Świętego Krzyża w Kozienicach przewodniczył bp Henryk Tomasik. Mszy św. w intencji wyniesienia na ołtarze założycielki sióstr Franciszkanek od Cierpiących w kościele pw. Świętego Krzyża w Kozienicach przewodniczył bp Henryk Tomasik.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Założycielka  Sióstr Franciszkanek od Cierpiących została ochrzczona w kościele pw. Świętego Krzyża w Kozienicach i tutaj miały miejsce istotne momenty procesu o wyniesienie na ołtarze na poziomie diecezjalnym. - Największym bogactwem jest człowiek. To on tworzy historię i wartości. Dla naszej ziemi kozienickiej matka Kazimiera jest takim bogactwem - mówił na rozpoczęcie Mszy św. ks. kan. Kazimierz Chojnacki, proboszcz parafii Świętego Krzyża.

- Modlimy się dziś o to, o ile jest taka wola Boża, by sługa Boża matka Kazimiera Gruszczyńska została wyniesiona na ołtarze - podkreślał bp Henryk Tomasik, a w homilii mówił o istotnej łączności w życiu i ofierze Pana Jezusa miłości do człowieka z przyjętym cierpieniem krzyża. - Matka Kazimiera zmarła w 1927 roku w Kozienicach we franciszkańskie święto Stygmatów św. Franciszka. Biedaczyna z Asyżu otrzymał je jako odpowiedź na prośbę, by zrozumiał Chrystusową miłość do człowieka i wielkość Jego ofiary krzyżowej. Kandydatka na ołtarze szła tą drogą. Poświęciła się bez reszty ludziom cierpiącym i taki charyzmat wyznaczyła swemu zgromadzeniu. Świat dzisiaj promuje kulturę negowania cierpienia, a matka Kazimiera starała się znaleźć jego sens - mówił radomski ordynariusz.

Odniósł się także do tego, co dziś jest jednym z wymiarów cierpienia Kościoła w Polsce: - Bolejemy nad profanacjami świętych dla nas wizerunków, nad parodiowaniem i wyszydzaniem procesji, zakłócaniem nabożeństw. Dostrzegamy niebezpieczeństwo prób eliminowania Chrystusa i Kościoła z przestrzeni publicznej i zamiarów demoralizowania dzieci i młodzieży. W związku z tym, a tak o tym mówiła matka Gruszczyńska, mamy być wojskiem Chrystusowym, broniącym Kościoła.

Na zakończenie Eucharystii dziękowała s. Lucyna Czermińska, postulatorka procesu z ramienia sióstr Franciszkanek od Cierpiących. - To już piąta rocznicowa Msza św. A wymyślił je i jest co roku obecny bp Henryk Tomasik. Ekscelencjo, dziękuję za tę inicjatywę, bo my same chyba byśmy na to nie wpadły. Są z nami wierni, grono kapłanów, jest tak dużo pocztów sztandarowych. Są władze miasta i powiatu. Tak piękna oprawa liturgiczna. Bardzo, bardzo za to dziękujemy. Gdy dziś myślałam, co powiedziałaby matka Kazimiera, stając tu wśród nas, to sądzę, że przede wszystkim byłaby wdzięczna za wspólną modlitwę, za Mszę św., która uobecnia krzyżową ofiarę Pana Jezusa. Niech wstawiennictwo naszej założycielki wyprasza nam odwagę przyjmowania cierpienia, rozumienia jego sensu i bycia obrońcami Kościoła.

Na zakończenie siostry zaprosiły gości na posiłek, gdzie na stole królowały pierogi. - Lepiłyśmy je wspólnie w naszej zakonnej wspólnocie i cieszy nas, że smakują - mówią kozienickie Franciszkanki od Cierpiących.

Kazimiera Gruszczyńska urodziła się 31 grudnia 1848 roku w Kozienicach. W dzieciństwie przeżyła trudne doświadczenia związane ze śmiercią rodzeństwa, a w młodości ze śmiercią matki. Sprawiły one, że już w młodym wieku odznaczała się dojrzałością. Od najmłodszych lat pragnęła swoje życie poświęcić Bogu, o czym świadczy fakt, że mając 10 lat złożyła prywatny ślub czystości, który ponowiła uroczyście w wieku dwudziestu lat, w czasie Mszy św., w kościele pod wezwaniem św. Świętego Krzyża w Kozienicach.

Wychowana w duchu wartości katolickich i patriotycznych, jako młoda dziewczyna katechizowała ubogie dzieci, pomagała potrzebującym, odwiedzała chorych, posługiwała w kościele parafialnym. Pragnęła założyć w swoim rodzinnym mieście pensję dla dziewcząt, by kształcić je w duchu polskim i patriotycznym. Mimo wielu trudności zdobyła odpowiednie ku temu wykształcenie. Nie otrzymała jednak zezwolenia od władz carskich, ponieważ była oskarżona o udział w manifestacji patriotycznej w Instytucie Maryjskim w Puławach, do którego uczęszczała jako młoda dziewczyna.

Za radą spowiednika zgłosiła się do zgromadzenia sióstr szarytek z zamiarem wstąpienia do niego, ale po rozmowie wstępnej czuła, że to nie jest droga dla niej przeznaczona. W dalszych poszukiwaniach swojej drogi życia Kazimiera w czerwcu 1875 roku udała się do Zakroczymia, do znanego spowiednika, o. Honorata Koźmińskiego. Tu otrzymała wewnętrzne światło, które ukazało jej kierunek dalszego życia. Po odbyciu rekolekcji przyłączyła się do grupy kobiet będącej zalążkiem ukrytego Zgromadzenia Posłanniczek Serca Jezusowego, założonego przez Koźmińskiego, i rozpoczęła formację zakonną.

1 lipca 1875 roku wspólnota sióstr przeniosła się do Warszawy, gdzie mogła nieco swobodniej rozwinąć działalność. Pierwsze członkinie zgromadzenia, będące nauczycielkami, prowadziły pensje dla dziewcząt, a także pracownie haftu i sztucznych kwiatów. Kazimiera przez kilka lat pracowała jako nauczycielka. 1 czerwca 1879 roku złożyła śluby zakonne. Następnie, w 1881 roku, o. Honorat Koźmiński powierzył jej funkcję przełożonej w Warszawskim "Przytulisku" - schronisku dla kobiet będących w trudnej sytuacji życiowej. Z tym miejscem związała się już na zawsze. Pod kierunkiem o. Honorata zaczęła tworzyć nowe zgromadzenie, którego pierwszymi członkiniami zostały osoby związane z "Przytuliskiem". Przez 26 lat formowała tworzące się zgromadzenie, będąc jednocześnie członkinią Posłanniczek. Dopiero, kiedy pojawiły się trudności z zatwierdzeniem Sióstr Cierpiących, którego była współzałożycielką, a które taką miało nazwę pierwotną, została zwolniona ze ślubów w pierwotnym zgromadzeniu i złożyła śluby w zgromadzeniu przez siebie założonym. Kierowała nim do śmierci. Ukochała zgromadzenie całym sercem i służyła mu z wielkim oddaniem do końca pomimo przewlekłej, nasilającej się z wiekiem choroby.

Zmarła 17 września 1927 roku w Kozienicach. Jej ciało zostało uroczyście przewiezione i pochowane na Powązkach w Warszawie.