Obraz Chrystusa Zbawiciela na ulicach podrzymskiej parafii

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 14.04.2020 14:53

Duszpasterz codziennie odbiera kilkadziesiąt komunikatów od parafian, którzy pytają, jak się czuje i czy wszystko jest dobrze. Ks. Ireneusz Rogulski jest proboszczem parafii św. Mikołaja w Colonna. Sam również jest żywo zainteresowany tym, co dzieje się u jego parafian.

Na jednym z wozów ochrony cywilnej umieścili obraz Chrystusa, Najświętszego Zbawiciela, który od wieków jest tu czczony jako cudowny. Wizerunek wieziono przez wszystkie ulice parafii Colonna. Na jednym z wozów ochrony cywilnej umieścili obraz Chrystusa, Najświętszego Zbawiciela, który od wieków jest tu czczony jako cudowny. Wizerunek wieziono przez wszystkie ulice parafii Colonna.
Archiwum ks. Ireneusza Rogulskiego

Ks. dr Ireneusz Rogulski pochodzi z parafii pw. św. Bartłomieja w Opocznie. Po święceniach kapłańskich, które przyjął w 2006 roku, pracował jako wikariusz w parafiach Jastrząb i Radoszyce. Następnie w Rzymie odbył studia specjalistyczne z komunikacji społecznej i medialnej, uwieńczone doktoratem. Wciąż będąc inkardynowanym do diecezji radomskiej, duszpasterzuje w Colonna, w podrzymskiej diecezji Frascati.

Ks. Rogulski mówi, że czas epidemii - obok niepokojów - stał się czasem szczególnej bliskości. - Koronawirus zaskoczył wszystkich. Instytucje, Kościół, poszczególne osoby, rodziny i wspólnoty. Na początku wydawał się czymś odległym, później dotarł nagle do Włoch. Bergamo i Mediolan okazały się prawdziwym siedliskiem epidemii. Potem plaga rozprzestrzeniła się na cały Półwysep Apeniński, nie omijając Rzymu. Z niepokojem śledziłem wiadomości, które nie zapowiadały nic dobrego. Najpierw tysiąc zakażonych, potem 5 tys., aż w końcu dziesiątki tysięcy chorych i niestety coraz więcej ofiar. 8 marca o 4 rano Premier Giuseppe Conte ogłosił dekrety, które ograniczyły w sposób drastyczny wszelkie przemieszczenia i zgromadzenia publiczne, łącznie z nabożeństwami liturgicznymi. Kościoły pozostają otwarte, ale nie można sprawować liturgii z udziałem wiernych - opowiada.

Polem pracy duszpasterskiej stały się media społecznościowe. - Rozpoczęliśmy nowy etap w pracy duszpasterskiej. Wszystkie Msze św. i nabożeństwa wierni śledzą poprzez multimedia. Zaraz pierwszego dnia po dekretach premiera przygotowałem ołtarz w biurze parafialnym, gdzie mam sieć wifi. Zainstalowaliśmy specjalne oświetlenie, świece, wszystko, aby stworzyć klimat modlitewny. Od tego dnia codziennie o 21.30 prowadzę adoracje eucharystyczne, nabożeństwa różańcowe itp. Codziennie w modlitwie łączy się kilkaset osób. Konferencja Episkopatu Włoch zorganizowała także dni szczególnej modlitwy. Bywało, że miałem nawet 3 tys. odsłon. Obok smartfona używam także komputera, dzięki któremu mogę emitować z YouTube śpiewy i modlitwy. Jednym słowem: liturgia 2.0 - mówi ks. Ireneusz.

I w ten sposób wytworzyła się i umocniła jeszcze bardziej więź, a czas epidemii stał się czasem szczególnej bliskości.

- To, co najważniejsze jednak, to bliskość. Nie tylko duchowa, ale konkretna. Papież Franciszek wielokrotnie naucza nas, duszpasterzy, iż mamy być blisko powierzonych nam wiernych. Zaraz po ogłoszeniu nakazu przebywania w domu wysłałem wiadomości dźwiękowe i video do moich współpracowników, katechetów, dzieci i młodzieży. Wszystkich zapewniłem o modlitwie. Dzwonię do moich parafian, zwłaszcza do moich współpracowników, którzy pomagają w organizacji życia parafialnego. Jest bardzo ważne, żeby moi parafianie wiedzieli, że proboszcz o nich pamięta, jest blisko ich problemów, troszczy się o nich, jest zainteresowany ich losem, dzieli ich niepokoje. Moi wierni to moja rodzina, przyjaciele. Tu nie ma dystansu między duchownymi i ludźmi świeckimi, co nie oznacza brak szacunku do kapłaństwa. Moi parafianie widzą i doceniają to. Odpowiadają wyrazami wielkiej życzliwości i troski o mnie. Codziennie odbieram kilkadziesiąt informacji od parafian, którzy pytają, jak się czuję i czy wszystko jest dobrze - opowiada duszpasterz.

Ks. Rogulski relacjonuje, jak wygląda sytuacja w jego regionie. - Dzięki Bogu w Lazio (Rzym i okolice) nie mamy tak wielu zachorowań. Na północy Włoch jest o wiele gorzej. W tej chwili w Rzymie i okolicach mamy 3 176 wszystkich zarażonych, co wobec blisko 160 tys. w Italii jest liczbą stosunkowo niską.  Niemniej jednak w mojej parafii mamy 4 przypadki zachorowań, a w diecezji kilkanaście. Wolontariusze z mojej parafii pomagają ludziom, którzy nie mogą wyjść z domu: robią im zakupy czy też przynoszą leki. Są także pomocni wobec parafii. W Niedzielę Palmową pobłogosławiłem gałązki palmowe, które zostały potem rozprowadzone po wszystkich ulicach mojej podrzymskiej miejscowości. Oprócz tego, na jednym z wozów ochrony cywilnej umieściliśmy obraz Chrystusa, Najświętszego Zbawiciela, który od wieków jest czczony tu jako cudowny. Byłem bardzo wzruszony, widząc domy przystrojone jak na Boże Ciało i wiernych, którzy chustami pozdrawiali wizerunek Chrystusa, który przemierzał z muzyką religijną emitowaną z samochodu wszystkie ulice parafii. Ten gest był okazją do okazania bliskości modlitewnej i jedności, która teraz jest szczególnie ważna w tym tak trudnym momencie, i którą okazujemy na tysiące sposobów, zwłaszcza poprzez kanały społecznościowe. Dzisiaj otrzymałem dziesiątki podziękowań i wyrazów życzliwości od moich przyjaciół - parafian, którzy odprawiają ze mną Nowennę do Bożego Miłosierdzia poprzez transmisje na Facebooku - opowiada proboszcz.

- Miejmy nadzieje, ze wkrótce wszystko wróci do normy. Będziemy na pewno inni, bardziej ostrożni pod względem higieny, może trochę bardziej odlegli fizycznie, ale bardziej bliscy sercem - kończy ks. Ireneusz.

Ks. Rogulski mówi, że czas epidemii - obok niepokojów - stał się czasem szczególnej bliskości.   Ks. Rogulski mówi, że czas epidemii - obok niepokojów - stał się czasem szczególnej bliskości.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość