Ponad 30 palet darów trafi do Kołomyi w Ukrainie

Marta Deka Marta Deka

publikacja 18.03.2022 15:31

W akcję pomocy zaangażowali się: Caritas Diecezji Radomskiej, Rycerze Kolumba, gmina Jedlnia-Letnisko i firma Kratki.pl.

- Wszystkie ręce na pokład - mówią (od lewej): Zbigniew Gołembiecki, ks. Karol Piłat, zastępca dyrektora CDR, ks. Wiesław Lenartowicz, ks. Damian Drabikowski i Piotr Leśnowolski. - Wszystkie ręce na pokład - mówią (od lewej): Zbigniew Gołembiecki, ks. Karol Piłat, zastępca dyrektora CDR, ks. Wiesław Lenartowicz, ks. Damian Drabikowski i Piotr Leśnowolski.
Marta Deka /Foto Gość

Transport z darami dotrze do parafii św. Ignacego Loyoli w Kołomyi w archidiecezji lwowskiej, w której proboszczem jest pochodzący z diecezji radomskiej ks. Michał Machnio. - Zorganizowaliśmy go we współpracy z Piotrem Leśnowolskim, burmistrzem Jedlni-Letnisko, Rycerzami Kolumba i Markiem Balem, właścicielem firmy Kratki.pl. Jesteśmy bardzo wdzięczni tym wszystkim, którzy zaangażowali się w tę zbiórkę. Do Kołomyi wysyłamy 32 palety darów, które są najbardziej potrzebne, bo zostały zebrane w konsultacji z ks. Michałem - mówi ks. Damian Drabikowski, dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej.

Do Kołomyi trafią m.in.: żywność, naczynia jednorazowe, środki higieny osobistej, pampersy, koce, odzież termoaktywna, leki, czy środki opatrunkowe.

Jak mówi ks. Wiesław Lenartowicz, proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Radomiu i kapelan Rycerzy Kolumba ds. programowych w Polsce, w akcję pomocy Ukrainie włączyli się Rycerze Kolumba zarówno z Polski jak i z całego świata.

- Rycerze ze Stanów Zjednoczonych wyasygnowali już ponad milion dolarów i dzięki współpracy z Caritas w pierwszym transporcie zostały zakupione leki za 80 tys. dolarów. Teraz będzie zakupiona kolejna partia za ponad 100 tys. Mamy trzy centralne magazyny w Polsce: w Radomiu, Krakowie i Tomaszowie Lubelskim, ale dary zwozimy też do miejsc, skąd będą wysłane do konkretnych parafii, jak w tym przypadku do Kołomyi. Rycerze z Suchedniowa ofiarowali agregat prądotwórczy. Tak się składa, że w Radomiu pracuje, albo pracowało, bo już są na emeryturze, kilka pielęgniarek, które są z tego miasta. Kiedy powstała idea akcji pomocy tej parafii, to one bardzo aktywnie się włączyły. Pomogliśmy im i obok żywności są paczki z lekami już na prośbę konkretnego lekarza albo szpitala kołomyjskiego - wyjaśnia ks. Lenartowicz.

Ks. Michał Machnio pochodzi z Siczek w gminie Jedlnia-Letnisko. - Cieszymy się, że też możemy dołożyć swoją cegiełkę dla Kołomyi, dla ks. Michała. Jest naszym rodakiem, jesteśmy z nim w stałym kontakcie i pomagamy jak możemy. Jestem bardzo wdzięczny mieszkańcom gminy Jedlnia-Letnisko, że w ciągu tygodnia zdołaliśmy zebrać tyle darów i dalej je zbieramy dla tych potrzebujących. To są dary bardzo cenne, bo przede wszystkim żywność, a wiemy, że nie ma nic gorszego, gdy ludzie nie mają, co jeść. Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy zaangażowali się w akcję: strażakom, pracownikom Urzędu Miejskiego, wolontariuszom - wylicza Piotr Leśnowolski, burmistrz Jedlni-Letnisko.

Na terenie gminy Jedlnia-Letnisko u rodzin przebywa 220 osób z Ukrainy, w tym 130 dzieci. - Organizujemy im zajęcia w szkole, w domu kultury. Okazuje się, że nawet jeśli jest bariera językowa, dzieci się fantastycznie dogadują. Mieliśmy z uchodźcami spotkanie, na którym był tłumacz. Odpowiadaliśmy im na wszystkie pytania. Spotkanie służyło też temu, by ich zintegrować. Zorganizowałem fotografa, żeby ci ludzie nie musieli jeździć po Radomiu i robić zdjęcia. Teraz nadajemy PESELE. Chcemy stworzyć bank pracy. Oni chcą pracować. Nie chcą być dla nas ciężarem, tylko chcą coś dać z siebie - wyjaśnia burmistrz.

Transport darów do Kołomyi wyjechał 18 marca ze Wsoli, sprzed hali firmy Kratki.pl, która również włączyła się w zbiórkę.

- Inicjatorem jest właściciel firmy Marek Bal, który już po rozpoczęciu wojny kupił pięć quadów, które przewiózł na granicę. Następnego dnia widzieliśmy, że w Kijowie wojsko działało na tym sprzęcie. Następnego dnia przelał 100 tys. zł. Sami pracownicy bardzo zaangażowali się w niesienie pomocy. Zebraliśmy stały fundusz, dzięki czemu jesteśmy w stanie utrzymać dziesięć mam z dziećmi - wyjaśnia Zbigniew Gołembiecki z firmy Kratki.pl.

Po wybuchu wojny firma zerwała współpracę handlową z Rosją i Białorusią. - Uważam, że solidarność biznesowa Europy powinna być jedna. Jeśli wszyscy będziemy potrafili zjednoczyć się i pokazać, że biznes nie jest najważniejszy, tylko konkretni ludzie, to będzie dobrze - dodaje Z. Gołembiecki.