Jezusie, nie umieraj!

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 01.04.2022 11:29

Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie w soboty Wielkiego Postu zaprasza w na inscenizację męki Pańskiej.

Ten okrzyk diabła „Jezusie, nie umieraj!” ze sceny ukrzyżowania najdobitniej pokazuje moc Boga i znaczenie zbawczego dzieła Chrystusa. Ten okrzyk diabła „Jezusie, nie umieraj!” ze sceny ukrzyżowania najdobitniej pokazuje moc Boga i znaczenie zbawczego dzieła Chrystusa.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Misterium grane jest tutaj od 48 lat. Autorem scenariusza jest zmarły w 2020 roku ks. inf. Czesław Wala, organizator parafii i twórca sanktuarium. Gdy w 2012 roku przeszedł na emeryturę, jego dzieło kontynuuje obecny kustosz ks. kan. Zbigniew Stanios. Parafialną grupę teatralną przekształcił w Teatr Dramatyczny im. ks. infułata Czesława Wali. Choć sanktuarium tętni życiem i nawiedzają go rzesze pątników, to sama parafia jest niewielka: trzy wioski i w sumie nieco ponad 1100 wiernych. Nic więc dziwnego, że tu praktycznie każdy dom jest jakoś związany z wielkopostnym misterium.

Misterium cieszy się wielką popularnością. 350-osobowa sala w Domu Pielgrzyma wypełniana jest na każdym spektaklu po brzegi. Autokary i samochody na parkingu przy sanktuarium zdradzają, że na misterium przyjechali widzowie nie tylko z ternu diecezji radomskiej. Nie brak tu samochodów z Warszawy i okolic, a także ze Śląska, bo przecież od lat to górnicy polubili świętokrzyskie sanktuarium i jego religijno-patriotyczną atmosferę.

Kałkowskie misterium nie rozpoczyna się, jak wiele tradycyjnych, Ostatnią Wieczerzą czy modlitwą Pana Jezusa w Ogrójcu. Pierwszą sceną jest kuszenie Zbawiciela na pustyni, przed rozpoczęciem publicznej działalności. Dialog Chrystusa z szatanem, oparty na tekstach Ewangelii, ale też z autorskimi dodatkami scenarzysty, pokazuje, że dzieło zbawienia dokonane na krzyżu, nie zakończy się na Kalwarii. Szatan nie odpuści, nawet po przegranej w chwili śmierci Pana Jezusa.

W rolę diabła wciela się Jarosław Zapała, który na co dzień prowadzi rodzinną firmę.  Szatan pojawia się na scenie częściej niż w opisach ewangelicznych. Kusi Judasza, by zaparł się Pana Jezusa, wraca podczas modlitwy w Ogrójcu, pojawia się w scenie ukrzyżowania, gdzie dramatycznie woła, by Zbawiciel nie umierał, bo zniweczy szatańskie dzieło zła. Potem spotyka Zmartwychwstałego i pojawia się tuż przed zakończeniem, gdy oświadcza, że mimo zbawczego dzieła Chrystusa, nie zamierza się poddać, a za wyjątkowy cel swych ataków obrał polski naród: - Wywarłem całą moją siłę na tym narodzie. Na ten kraj, na ten naród przypuściłem całą moją siłę, aby mu zabrać wiarę i ostatnią nadzieję. I co? Przegrałem. Ten polski naród odrodził się i z nową siłą przywarł do krzyża. A ja z moją szatańską potęgą nie mogę go z tego wyrwać. Ale nie cieszcie się, bo ja nie zrezygnuję z żadnego człowieka. A czyż mógłbym zrezygnować z duszy całego narodu? Mój przeciwnik, mój wróg, tam w niebie, mógłby się za bardzo uradować. Ja mu nie ustąpię aż do skończenia świata - deklaruje diabeł.

- Zasadniczo trzymamy się scenariusza, który napisał ks. Wala. Ale pojawiają się drobne dodatki. Takim jest ostatnia scena, gdy do zmartwychwstałego Pana Jezusa przychodzi św. Jana Paweł II - mówi Jacek Dziułka, który od kilkunastu lat gra Pana Jezusa.


Więcej w "Gościu Radomskim AVE" nr 14 na 10 kwietnia.