Oni też kształtują liturgię

Krystyna Piotrowska, Marta Deka

|

Gość Radomski 46/2022

publikacja 17.11.2022 00:00

50 lat temu pierwsi absolwenci ukończyli Diecezjalne Studium Organistowskie.

Ikonę napisała absolwentka s. Ola Jaroszek, kapucynka. Ikonę napisała absolwentka s. Ola Jaroszek, kapucynka.
Krystyna Piotrowska /Foto Gość

Na początku studium było trzyletnie. Po pewnym czasie cykl nauczania zmienił się na pięcioletni. Studium zainicjował w Sandomierzu i w Radomiu ks. prał. Henryk Ćwiek, obecnie rezydent w parafii Jedlińsk. – Ksiądz Ćwiek otrzymał nominację na parafię w Jedlińsku, w związku z tym przekazał mi dokumenty. W 1987 roku studium przeniosło się na Glinice. Zapadła decyzja, żeby starą drewnianą plebanię parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego zaadaptować na szkołę. Wcześniej korzystaliśmy z sali i korytarza w klasztorze bernardynów, ale tam nie było wystarczających warunków do nauki. Był to kłopot, dlatego bp Edward Materski zdecydował o przeniesieniu nas na Glinice, a ówczesny proboszcz ks. Stanisław Suwała przekazał nieodpłatnie budynek na cele diecezjalne – mówi ks. prał. Wojciech Szary, dyrektor Diecezjalnego Studium Organistowskiego. W październiku tego roku minęło 10 lat od czasu, gdy studium przeniosło się do nowej siedziby przy ul. Prusa 6 w Radomiu.

Pewnie bym zagrał

Ksiądz Szary jest radomianinem. Pochodzi z Zamłynia. Święcenia kapłańskie przyjął w 1975 roku. Dwa lata był w Wieniawie na wikariacie, później trzy lata w Ostrowcu Świętokrzyskim. – Biskup Piotr Gołębiowski chciał, żebym natychmiast rozpoczął studia na muzykologii. Wyżebrałem półtora roku, by się do nich przygotować. Pierwsza rzecz, jaką zrobiłem, to kupiłem pianino. Nie było to łatwe, bo ten instrument był towarem deficytowym. I tak się zaczęła moja miłość do prawdziwej muzyki. Grałem na organach, ale tylko ze słuchu. Nie znałem nut, już nie mówię o zasadach muzyki czy harmonii. Trzeba było się nauczyć – wspomina ks. Szary. – W czasie rozmowy kwalifikacyjnej na KUL ks. prof. Karol Mrowiec zapytał, co mnie skłoniło, żeby studiować muzykologię. Odpowiedziałem szczerze, że nie co, ale kto – biskup Gołębiowski. A on się wtedy bardzo zasmucił i powiedział: „A ja myślałem, że ksiądz z miłości do muzyki” – dopowiada. Po pięciu latach studiów ks. Szary uzyskał dyplom z muzykologii – Na KUL trzeba było grać i na fortepianie, i na organach. Był czteroletni kurs fortepianu i czteroletni kurs organów. Śmiali się ze mnie, że gdybym miał dobrego kija, to na kiju też bym zagrał. Jak? Nie wiem, ale pewnie bym zagrał – uśmiecha się ks. Wojciech. Po powrocie ze studiów został wikariuszem w radomskiej parafii Opieki NMP. Na prośbę bp. Materskiego założył chór Sancti Casimiri Cantores Radomienses. Przez kilkanaście lat wykładał muzykę kościelną w seminarium. Jak podkreśla, muzyka włącznie ze śpiewem są integralną częścią liturgii. – Przede wszystkim dokumenty Kościoła nawiązujące do Soboru Watykańskiego II czy, ściślej biorąc, do dokumentów muzycznych jak „Musicam sacram. Instrukcja o muzyce w świętej liturgii” wydana w Watykanie w 1967 roku, wyraźnie mówią, że jest to integralna część liturgii. To nie jest dodatek, to nie jest oprawa, jak często niektórzy próbują pisać i mówić – wyjaśnia dyrektor DSO. – Trzeba się cofnąć do pierwszych wieków chrześcijaństwa, gdzie mimo trudności – bo przecież Kościół był w katakumbach, czyli w podziemiach, oprócz tego był nielegalną instytucją – ludzie śpiewali psalmy, kantyki. Na pewno po cichu, żeby ich nikt nie odkrył. To jest bardzo stara tradycja. Z chwilą, kiedy cesarz Konstantyn opublikował edykt mediolański, widać po liczbie kompozycji, jakie wtedy powstawały, że to była eksplozja twórczości religijnej.

Może to znak

Zajęcia w DSO odbywają się od poniedziałku do środy. Oprócz przedmiotów muzycznych słuchacze mają zajęcia z podstaw teologii, Pisma Świętego, katolickiej nauki społecznej, prawa kanonicznego, etyki katolickiej czy liturgii. – Tych przedmiotów jest tak dużo, że potrzebujemy dwóch dni w tygodniu na realizację programu. Ale organista jest tak ważną postacią w parafii, że powinien wiedzieć więcej niż przeciętny parafianin – wyjaśnia ks. Szary. – To jest chyba jedyne studium w Polsce, gdzie każde zajęcia we wtorek kończą się zasadami przygotowania do liturgii. Oprócz tego jest Msza św. z homilią. Każdy rok ma swoje obowiązki. Pierwszy przygotowuje zakrystię, służy do Mszy św. i czyta, drugi śpiewa psalm i modlitwę powszechną, trzeci śpiewa kantyk, czwarty prowadzi akompaniament, a piąty jest odpowiedzialny za całość liturgii, kieruje śpiewem. To jest dla nich praktyka. Można skończyć szkołę muzyczną, ale cała oprawa liturgiczna jest dla takiego człowieka obca. Poza tym inaczej się gra tzw. akompaniament liturgiczny. To jest zupełnie inne posługiwanie się instrumentem – dodaje.

Z parafii Kowala pochodzi Katarzyna Piasecka. Jest na V roku studium, równolegle studiuje teologię w Instytucie Teologicznym i jest organistką w swojej rodzinnej parafii. Jej przygoda z graniem w kościele rozpoczęła się, gdy miała 16 lat. Śpiewała w parafialnym zespole i od czasu do czasu w zastępstwie za panią organistkę, jak mówi, gdzieś tam sobie podgrywała. Od 2015 roku grała coraz częściej, miało to być na chwilę, a trwało kilka lat. – Byłam samoukiem. Grałam u siebie w parafii i wiedziałam, że co niedzielę muszę się angażować. Usłyszałam od proboszcza, że jest nabór do studium organistowskiego. Pomyślałam, że to może szansa, żeby rozwinąć swoją wiedzę praktyczną i teoretyczną, i może jest to znak dla mnie, co mam robić w przyszłości – mówi pani Katarzyna. – Na pewno w studium organistowskim zdobyłam dużo wiedzy teoretycznej, której jako samouk nie miałam. Poznałam też wiele osób, które mają podobne pasje, zainteresowania – dodaje. W przyszłości pani Katarzyna chce połączyć pracę w szkole – uczyć katechezy albo muzyki – z pracą organisty, bo, jak zapewnia, bardzo to lubi i nie chce z tego rezygnować. Aneta Gołąbek w tym roku rozpoczęła naukę w studium. Mieszka w miejscowości Marywil koło Szydłowca. Muzyka była jej bliska od dziecka, ale nie rozwijała się w tym kierunku. – Kiedyś pomyślałam, że zakopałam wszystkie talenty, które Pan Bóg mi powierzył. Byłam na adoracji w moim parafialnym kościele w Szydłowcu. Pan Bóg dał mi światło, żebym te talenty odkopała – wspomina. – Któregoś dnia podczas Mszy św. z wiarą powiedziałam: „Panie Jezu, pokaż, co mam robić”. Kapłan podnosił wtedy Najświętszy Sakrament. Usłyszałam wewnętrzny głos, że może studium organistowskie. Spadł ze mnie ciężar. Poczułam radość i pokój w sercu. Nie umiem grać na organach. W studium uczę się od początku, jak dziecko w pierwszej klasie. Tutaj się odnajduję i rozwijam. Robię to, co zawsze chciałam robić – śpiewam, uczę się emisji głosu i gry na instrumentach. To jest spełnienie moich marzeń. Tym bardziej mnie to cieszy, że robię to na chwałę Bożą, a nie dla siebie – przekonuje Aneta.

Patronka

– Tak mnie uczono i tak powtarzam, że organista to nie tylko zaszczytna rola, dobry zawód czy same umiejętności muzyczne, ale to jest człowiek kształtujący liturgię. Jaki jest organista, taka jest muzyka w parafii, taki jest śpiew, taka jest liturgia – mówi ks. Szary. Jak podkreśla dyrektor DSO, organista powinien być człowiekiem Kościoła, przede wszystkim powinien być wierzący, nie tylko znać zasady życia chrześcijańskiego, ale dawać przykład. – Do tego trzeba jeszcze dołożyć odpowiednie wykształcenie. Kiepsko wykształcony muzyk może tyko w parafii zaszkodzić, a nie tworzyć liturgię. Liturgia powinna być piękna. Więc jeżeli zna się na muzyce, to wtedy liturgia jest piękna, chwali Boga – wyjaśnia ks. Szary. Podstawowym zadaniem organisty jest przygotowanie liturgii, nie tylko w niedziele, ale również w dniach powszednich. – Do tych obowiązków będzie należało przygotowanie kantora i psalmisty. Psalm powinien być śpiewany. Król Dawid po to układał psalmy, żeby śpiewać. To była muzyka, to był artyzm, to była poezja śpiewana. Alleluja powinno być ozdobne, bogate, jak sama nazwa wskazuje: „alleluja”, czyli „radujmy się, wychwalajmy Boga”. Nigdy nie było w starożytności i później alleluja recytowanego, to był śpiew – mówi ks. Szary. Oprócz przygotowania liturgii organiści w parafiach prowadzą chóry i zespoły muzyczne. W holu szkoły organistowskiej wisi ikona św. Cecylii, patronki organistów, chórzystów, lutników, muzyków i zespołów wokalno-muzycznych. Napisała ją absolwentka studium kapucynka s. Olga Jaroszek. Z okazji wspomnienia świętej patronki, które przypada 22 listopada, w Diecezjalnym Studium Organistowskim odprawiana jest uroczysta Msza św. Po Eucharystii słuchacze przygotowują poczęstunek i świętują.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.