Św. Szarbel u św. Mikołaja

ks. Zbigniew Niemirski ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 16.02.2023 11:31

To była wizyta, która wywołała wielkie zainteresowanie parafian. - Teraz rozmawiam z wiernymi i odbieram telefony z pytaniami o olej świętego, który uzdrawia, i o jego relikwie w naszej kolegiacie - mówi ks. kan. Jacek Wieczorek.

Ks. Jacek Wieczorek z relikwiami św. Szarbela. Relikwiarz został wykonany w kształcie drzewa cedrowego, z herbu Libanu. Ks. Jacek Wieczorek z relikwiami św. Szarbela. Relikwiarz został wykonany w kształcie drzewa cedrowego, z herbu Libanu.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Do ks. Wieczorka, proboszcza parafii pw. św. Mikołaja w Końskich, zwróciła się Fundacja Fenicja im. św. Szarbela z pytaniem o możliwość przyjazdu do parafii, przywiezienie z Libanu relikwii swego patrona, różnych publikacji o tym kraju i religijnych pamiątek, związanych ze świętym. - Zgodziłem się bardzo chętnie i widzę, że wizyta Kazimierza Gajowego, prezesa zarządu, który na co dzień przebywa w Libanie, oraz Adama Rosłońca, wiceprezesa, czuwającego nad pracami fundacji w Polsce, to był taki duszpasterski strzał w dziesiątkę, który ma przed sobą dobre owoce - mówi proboszcz.

- Jeszcze czuję na sobie gęsią skórkę, po opowieści pana prezesa, gdy mówił o tej uzdrowionej w 1993 roku kobiecie (red. Nouhad Al-Chami) - powiedziała pani Genowefa, po wyjściu z koneckiej kolegiaty, po zakończonej Mszy św.

- Rzeczywiście, cuda za przyczyną św. Szarbela nie dzieją się przed wiekami, ale tu i teraz. Uzdrowiona kobieta każdego 22. dnia miesiąca jest w Annaya i uczestniczy w procesji do grobu św. Szarbela. Ona ją też zapoczątkowała na polecenie świętego, który ją uzdrowił. Ja, jako przewodnik pielgrzymek w Libanie, uczestniczyłem w tych pielgrzymkach wielokrotnie - mówi Kazimierz Gajowy.

Nouhad Al-Chami ma dziś ponad 80 lat. W 1993 roku, chora na hemiplegię, z poważnie zatkanymi tętnicami mózgu, które przyniosły paraliż, usłyszała, że nie ma dla niej ratunku. 22 stycznia 1993 roku, gdy już usnęła - nie wiedziała czy to sen, czy jawa - przyszedł do niej zakonnik w towarzystwie drugiego mnicha i oznajmił, że będzie ją operował. Po typowej postawie, znanej z wizerunków, rozpoznała w nim św. Szarbela. Po bolesnej operacji, drugi mnich, potem się dowiedziała, że to był św. Maron, dał jej do picia kubek wody. Zrobiła to bez trudu, choć wcześniej sączyła napoje tylko przez słomkę. Rano okazało się, że nie tylko jest zdrowa, ale na szyi ma dwie kilkunastocentymetrowe blizny po cięciach. Badały to potem dwie komisje specjalistów, złożone także z lekarzy muzułmańskich, które orzekły, że nie wiedzą kto to zrobił, ale operacja została przeprowadzona bardzo profesjonalnie.


Więcej w wydaniu papierowym "Gościa Radomskiego AVE" nr 7 na 19 lutego.

Wizerunek świętego cudotwórcy z Libanu. Taki obrazek mogli otrzymać wszyscy parafianie. O świętym opowiada prezes fundacji Fenicja.   Wizerunek świętego cudotwórcy z Libanu. Taki obrazek mogli otrzymać wszyscy parafianie. O świętym opowiada prezes fundacji Fenicja.
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość