Ślady szalonego majora

ks. Zbigniew Niemirski

|

Gość Radomski 17/2023

publikacja 27.04.2023 00:00

Tak nazywali go Niemcy, którzy w ostatniej fazie walk przeciw jego kilkudziesięcioosobowemu oddziałowi wystawili trzy pułki SS i trzy bataliony Wehrmachtu, łącznie 5–8 tysięcy żołnierzy.

▲	Wiktor Pietrzyk prezentuje harap 
mjr. Henryka Dobrzańskiego. ▲ Wiktor Pietrzyk prezentuje harap 
mjr. Henryka Dobrzańskiego.
Muzeum regionalne w Opocznie

Major Henryk Dobrzański podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku szedł na pomoc Wilnu, a gdy weszli tam Sowieci, zawrócił, by wspomóc oblężoną Warszawę. Jednakże stolica padła. Wówczas powiedział swoim żołnierzom: „Nie było rozkazu kapitulacji. Przeszliście przez piekło. Za nami groby kolegów. Czy po to ginęli, abyśmy teraz mieli złożyć broń? Ja w żadnym razie broni nie złożę, munduru nie zdejmę. Tak mi dopomóż Bóg!”.

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.