Widzą, że nie są sami. Są inni, którzy też są doświadczeni przez los, ale przyjęli tę wolę Bożą i żyją, rozwijają się. Podejmują jakieś działania, pracę, służą innym tak, jak mogą i na ile mogą.
Pierwsze trzy edycje Maltaniady odbyły się w Jedlni-Letnisko i były czysto rekreacyjnymi spotkaniami. Tym razem jej główni organizatorzy – Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich – zaprosili swoich podopiecznych i ich opiekunów do Sanktuarium Matki Bożej Staroskrzyńskiej w Skrzyńsku. Spotkanie rozpoczęło się od Drogi Krzyżowej, później modlono się w czasie Mszy św. Po strawie duchownej przyszedł czas na spotkanie przy stole. Z rozpalonego grilla unosił się smakowity zapach mięsa, można było skosztować bigosu i czerwonego barszczu. Na deser przygotowano ciasto, kawę, herbatę. Ale nie menu było najważniejsze. – Maltaniada to wyciągnięcie ludzi niepełnosprawnych z domów, żeby mogli pooddychać świeżym powietrzem, pośpiewać, porozmawiać. To dla nich wielka atrakcja – mówią organizatorzy.
Ich podopieczni to osoby, które korzystają z pomocy radomskiego Ośrodka Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich "Pomoc Maltańska". Są tu organizowane różne działania z zakresu wsparcia osób niepełnosprawnych. Jednym z celów działań ośrodka jest aktywizacja zawodowa i społeczna osób chorych i niepełnosprawnych, w tym dzieci i młodzieży. Zwiększenie aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych, reintegracja zawodowa, poszukiwanie i pozyskiwanie potencjalnych pracodawców.
Zawiązały sie nowe znajomosci
Krystyna Piotrowska /GN
– Cieszę się bardzo, że do tego spotkania doszło. To też nawiązanie, do takich dawnych pielgrzymek, które były bardzo liczne i przybywały do Skrzyńska nawet na dwa dni. Z tego, co mówiły mi osoby, które teraz przyjechały, bardzo cieszą się, że mogły doświadczyć tego spotkania. I po to jest sanktuarium, po to jesteśmy my, księża, żeby pomóc i żeby takie spotkania organizować – powiedział proboszcz, ks. kan. Andrzej Szewczyk. Przy okazji zachęca do odwiedzenia skrzyńskiego sanktuarium oraz przypatrzenia się powstałej przy sanktuarium Drodze Krzyżowej, której nadano akcent polski. – To takie połączenie ofiary Pana Jezusa – Drogi Krzyżowej – z elementami historii naszej ojczyzny. Bo i kultura, i życie, i wiara, cały duch narodu, to wszystko zespolone jest z tym, co chrześcijańskie. A to miejsce w Skrzyńsku jest znane od zarania dziejów naszej ojczyzny, bo sięga XII wieku. Pewne treści, fakty z życia naszego narodu i te trudne, i te przyjemne, jak również niektóre postacie, znalazły tu swoje odbicie – mówił kapłan.
O tym, że Maltaniada jest potrzebna, niech świadczą wypowiedzi samych jej uczestników. – Jest bardzo miło, przyjemnie, wesoło. Są tu koledzy, z którymi byłem na obozie, są znajomi z kursów w fundacji – mówi Artur Wachowicz. Z fundacją jest związany od roku, a to jest jego pierwsza Maltaniada. Rozpoczął niedawno w ośrodku szkolenie na temat działalności gospodarczej, jaką jest sklep internetowy. Dla niego, to bardzo cenny kurs, bo ma już pomysł na taką działalność. Marcin Szydło w takim spotkaniu uczestniczy po raz trzeci. Jest zadowolony, tak jak i Artur, że rozpoczęło się ono Mszą św., bo, jak powiedział, każde duchowe spotkanie jest potrzebne. Marcin może pracować i robi to dzięki fundacji.
Był czas na rozmowę. Od lewej ks. Andrzej Tuszyński, dr Robert Wiraszka, ks. kan. Andrzej Szewczyk
Krystyna Piotrowska /GN
Kamil Sojecki, żeby być na spotkaniu musiał przejechać 160 km. Razem z nim przyjechali przyjaciele i mama. – Bardzo sympatyczne spotkanie. Cały czas kogoś poznaję – mówi. – Tu jest przecudownie, zwłaszcza te duchowe przeżycia. Dostaliśmy tu wsparcie duchowe – dopowiada pani Ewa, mama Kamila.
Obok zabezpieczenia kulinarnego dla przybyłych gości pomyślano też o dobrej muzyce. Muzykanci przechodzą obok stołów, grają i śpiewają znane i lubiane przeboje. Kto czuje się na siłach, dołącza się ze swoim głosem. Karolina chciałaby zatańczyć, ale przykuta do wózka, nie może zrobić tego sama. Z pomocą przychodzi mama i wózek zatacza pętelki w rytm muzyki. Karolina się uśmiecha, a to bezcenne.
– Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, którego jestem członkiem, a na nasz rejon kapelanem, w szczególny sposób angażuje się na rzecz ludzi ubogich, ale przede wszystkim niepełnosprawnych i to dzisiejsze spotkanie służy integracji tego środowiska. Jest również sposobnością spotkania się tych ludzi. Jest tu pani, która przyjechała z niepełnosprawną córką. Chciała przyjechać tylko na godzinę. Minęło kilka godzin, a córka nie chce wyjeżdżać do domu. Takie spotkania osób niepełnosprawnych są dla nich terapeutyczne. Widzą, że nie są sami. Są inni, którzy też są doświadczeni przez los, ale oni to zaakceptowali, przyjęli tę wolę Bożą i żyją, rozwijają się. Podejmują jakieś działania, pracę, służą innym, tak jak mogą i na ile mogą. To jest bardzo ważne. To jest integracja, która wnosi wiele radości – powiedział ks. Andrzej Tuszyński, proboszcz radomskiej parafii pw. św. Wacława.