Ognisko zostało rozpalone. W Polsce jest ich prawie 50. Radom dołączył do "Sycharu".
- Wtedy byłem już po rozwodzie, choć nie wyraziłem na to zgody. Kochałem i nadal kocham moją żonę. W tej trudnej sytuacji szukałem wzmocnienia w Kościele. Bardzo zbliżyłem się wtedy do Pana Boga i w Nim nalazłem umocnienie. Mimo wszystko postanowiłem trwać w wierności małżeńskiej. I tak powstała wspólnota, która wspiera małżonków znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji. Dla ludzi bywa to niemożliwe, ale dla Boga wszystko jest możliwe. Każde sakramentalne małżeństwo można uratować. Mogę dziś powiedzieć, że znalazłszy Pana Boga, jestem szczęśliwy, ale będę jeszcze szczęśliwszy, gdy żona wróci do mnie - mówi Andrzej, jeden z założycieli Wspólnoty Trudnych Małżeństw "Sychar".
Założyli ją małżonkowie, których małżeństwa, patrząc po ludzku, rozpadły się, a mimo to oni sami postanowili wytrwać w wierności przysiędze. Wsparcia szukają w Kościele. Jak sami mówią, nazwa "Sychar" nawiązuje do miejsca rozmowy Pana Jezusa z Samarytanką, gdzie Pan Jezus obiecał kobiecie: "Kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu".
Pierwsze ognisko "Sychar" w diecezji radomskiej zostało rozpalone, jak o powstaniu mówią członkowie, w 2014 r. w Szydłowcu, a inicjatorem był pan Zdzisław. Radom jest drugi. - Nie sztuka, by ognisko zapłonęło, sztuka, by ten ogień podtrzymywać - mówi ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty "Sychar". - To do Zdzisława, który jest dziś z nami, na jednym ze spotkań podszedł ks. Daniel Glibowski, wikariusz tutejszej parafii, i zapytał, co można zrobić, by "Sychar" zawitał do Radomia. Dziś ks. Daniel obiecał mi, że zrobi wszystko, aby tu, w mieście, powstały kolejne ogniska, bo są bardzo potrzebne - zdradził ks. Dubowik.
Pierwsze spotkanie "Sycharu" w Radomiu odbyło się w kościele pw. św. Brata Alberta na os. Prędocinek. Liderką ogniska jest Paulina Sołśnia. - Radom opuściłam kilka lat temu. Po drodze były Poznań, Warszawa i po prostu świat. Wróciłam kilka miesięcy temu z bagażem trudnych doświadczeń. "Sychar" spotkałam w Warszawie. Uczestniczyłam w spotkaniu poświęconym temu, jak dziecko przeżywa kryzys rodziców. Tak to się zaczęło. Ale tu, w Radomiu, nie było "Sycharu" i dobrze się stało, że ognisko wreszcie powstaje. Dziękuję za to Panu Bogu, bo to On jest jego pomysłodawcą w naszym mieście. Dziękuję Andrzejowi, że jest dziś tutaj z nami, i dziękuję Zdziśkowi z Szydłowca oraz jego żonie Sylwii, bo pomogli, by "Sychar" zapłonął tutaj jako 48. ognisko w Polsce - mówiła Paulina.
- Jestem tutaj, bo chcę umacniać nasze małżeństwo, które ma za sobą duży kryzys. Łukasz odszedł. Ja byłam osobą wierzącą, ale nie potrafiłam wybaczyć. Sama wychowywałam córkę, której groziła utrata wzroku. Modliłam się gorąco o uratowanie jej oczu i dlatego wzięłam udział w modlitwie z o. Bashoborą. A tymczasem to spotkanie było o wybaczeniu. To było trudne, ale stwierdziłam, że powinnam wybaczyć i warto spróbować zacząć od nowa. Zaproponowałam mężowi powrót. Pierwszy rok był bardzo trudny, ale udało się. Jesteśmy znów razem od kilku lat. Mamy drugą córkę. Razem budujemy nasze szczęście - mówi pani Ewelina.
Spotkania wspólnoty "Sychar" odbywają się w kościele pw. św. Brata Alberta w 2. piątek i 4. sobotę miesiąca po Mszy św. o 18.00. Liderzy zapraszają wszystkich, którzy potrzebują wsparcia w trudnej, a czasem - po ludzku - beznadziejnej sytuacji, w jakiej znalazło się małżeństwo. "Sychar" zaprasza także na swoją stronę internetową: sychar.org.
Msza św. w kościele na Prędocinku. Przewodniczy ks. Paweł Dubowik, z prawej ks. Daniel Glibowski
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość