Dzień 17 września był słoneczny i ciepły. Taki sam, a może nawet dużo cieplejszy był 17 września 1944 roku.
Nad Warszawą unosiły się kłęby dymów. Zamienione w ruiny miasto płonęło. Ludzie chowali się w piwnicach zrujnowanych domów. Niemcy robili, co mogli, żeby zetrzeć miasto z powierzchni ziemi i zabić wszystkich jego mieszkańców. Trwa powstanie warszawskie. – A zatem wieczór 17 września 1944 roku, ostatnia z powstańczych redut, Czerniaków, gdzie dowodził legendarny dowódca powstawania warszawskiego płk „Radosław”. Chłopcy bronią się przed Niemcami resztkami sił. Nie ma chleba. Ani okruszynki chleba. Obok, na podwórku, gniją ciała zabitych. Ludzie zaczynają wątpić. Pozostaje im tylko śmierć. Pielęgniarki i siostry zwracają się do kapelana powstania, jezuity, Józefa Warszawskiego, pseudonim „Ojciec Paweł”, o odprawienie Mszy św. – przypominał zgromadzonym w katedrze Janusz Pulnar, emerytowany dyrektor Muzeum im. Jacka Malczewskiego, wprowadzając do inscenizacji „Ostatnia Msza Powstania Warszawskiego”. Za chwilę na ekranie pojawiły się dokumentalne zdjęcia – zapis tamtych dni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.