Rzecz idzie o sympozjum, które odbędzie się najbliższą sobotę w radomskim seminarium. Tematem debaty stanie się katecheza w służbie wiary.
Temat trochę mnie dziwi, bo to oczywista oczywistość, że katecheza pozostaje w służbie wiary. Bo niby czemu innemu miałaby służyć? To tak, jakby odkrywać, że matematyka służy umiejętności liczenia, geografia poznawaniu świata, a historia zgłębianiu tego, co było. Ale jednak myślę, że temat – choć oczywisty – jest godzien podjęcia, bo o katechezie w publicznej debacie pojawia się dużo krytycznych i niechętnych jej dysput. A to, że nudna. A to, że nieprzystająca do wymogów współczesności. A to, że taka i owaka. Są i te głosy, że nie powinno jej być w szkole i że uczący jej przejadają publiczne pieniądze, które powinny iść na bardziej wzniosłe cele.
Ale jeśli szkoła ma, oprócz funkcji dydaktycznej, wychowywać, to przecież katecheza jest w tym względzie idealnym przedmiotem. Ona wychowuje do bycia dobrymi ludźmi.
Przejrzałem program sympozjum. Publikujemy go też od kilku dni na naszej stronie internetowej. Może warto, by przyszli też przeciwnicy katechezy i wzięli udział w debacie. Niech posłuchają wykładów i przedstawią swe racje. Niech sięgną do swych argumentów i wejdą w rzeczową polemikę z prelegentami.
Ja sam wybieram się na to sympozjum jako przekonany zwolennik obecności katechezy w szkole. Pamiętam szkołę bez katechezy. Chodziłem do takiej. I nie wydaje mi się, by była lepsza od tej z katechezą. Nie widzę też nic takiego, co obecność katechezy miałaby w szkole zepsuć.
Wybieram się też z jednego jeszcze powodu. Słuchając wykładów, mogę uzyskać odpust w Roku Wiary. Kłopot w tym, że – by tak się stało – zgodnie z dekretem ordynariusza muszą to być trzy wykłady o Soborze Watykańskim lub o Katechizmie Kościoła Katolickiego, a program proponuje mi tylko dwa. Ale nie szkodzi. Resztę dopełni modlitwa i pozostałe wykłady. Tematy brzmią naprawdę zachęcająco.