Dzisiaj już nie czuje się ofiarą. Mówi, że cierpienie to jest szczęście, bo nie tylko nie odsuwa nas od Pana Boga, ale nas do Niego przybliża. A Bóg przebacza naprawdę wszystko i my wszystkim możemy przebaczyć.
- Słowa proste, ale spróbujcie wypowiedzieć je tak od serca. Jest bardzo trudno. Poczułam wielką ulgę. Zaczęłam płakać. Coś w moim sercu się zmieniło - opowiada. W Mediolanie już nie mogła się odnaleźć w życiu, które dotąd prowadziła. Wróciła do Medjugorje. - Dzisiaj nie czuję się ofiarą. Myślę, że cierpienie to jest szczęście, bo nie tylko nie odsuwa nas od Pana Boga, ale nas do Niego przybliża. Dzisiaj myślę, że wszystko, co mi się stało, musiało się wydarzyć, bym dzisiaj mogła powiedzieć wam, że Pan Bóg istnieje i że można przebaczyć naprawdę wszystko - dodaje.
Anna w Medjugorje przemyślała wiele rzeczy. Doznała wielu łask. Teraz dzieli się tym z innymi. Opowiada o wielkiej mocy przebaczenia: - Przebaczacie dla siebie. W ten sposób uda wam się opróżnić wasze serce z niepotrzebnych rzeczy, jak nienawiść, żal, gorycz. Codziennie prosimy Boga o łaski, ale gdy nasze serce jest pełne śmieci, to gdzie Pan Bóg wleje te łaski? Nie ma miejsca. Nie ma innej drogi niż przebaczenie, by uwolnić się od cierpienia.
Mówiła też, by nie osądzać innych. Często dostrzegamy grzechy u innych, a nie widzimy tych naszych. - Nasze słowa mogą wyrządzić wielką krzywdę bliźnim, a cofnąć je jest bardzo trudno, więc nie osądzajmy innych. Zmieńmy samych siebie, a inni patrząc na nas też się zmienią - wyjaśnia. O sile miłości powiedziała: - Kochajcie się, bo dzisiaj cały świat cierpi na brak miłości. Życzę wam, żebyście znaleźli tę prawdziwą miłość. Jezus mówi nam, że miłość jest najważniejsza i wyjaśnia, jak mamy kochać – „tak jak ja was umiłowałem”.
- Dziękujemy za to świadectwo. Zostaje w nas pragnienie, by być pięknymi wewnątrz. Pani świadczyła o Bogu, ukazywała, jak jest dobry i jak kocha każdego z nas - powiedział na zakończenie proboszcz ks. kan. Kazimierz Marchewka.