- Prawdziwym skarbem dla Kościoła, narodu i dla każdej rodziny jest kobieta - żona, matka, siostra, która przyprowadza swoich bliskich do Boga, która własnym przykładem uczy ich Bożej miłości, która zawsze jest trzeźwa - mówi ks. Marek Dziewiecki.
Wśród młodych pielgrzymów były 15-letnia Ewa Rajkowa, 22-letnia Sylwia Winerowicz i 17-letnia Marysia Gogacz. Choć młode wiekiem, trasę z Radomia do Niepokalanowa przeszły już po raz kolejny. Ewa już po raz 8. wspierała grupę muzyczną. Podoba się jej, tak jak i jej koleżankom, miła atmosfera panująca w grupie. Ceni sobie obecność osób starszych, bo, jak mówi, można się od nich dużo nauczyć. – Pielgrzymka jest w bardzo dobrej intencji – mówi Sylwia – bo tak naprawdę my imprezujemy. Ja też. I nie chcę popaść w alkoholizm. Dla mnie ta pielgrzymka, a szłam już po raz 15., jest zawsze bardzo ważna i jestem gotowa wiele poświęcić, żeby tu być. Panuje tu niepowtarzalny klimat. Podoba mi się modlitwa przez śpiew. Kto śpiewa, dwa razy się modli, a kto fałszuje, podobno modli się potrójnie – śmieje się Sylwia. I dodaje, że śpiew nie jest jej mocną stroną. Marysia też nie wyobraża sobie, żeby nie wyruszyć na ten pielgrzymi szlak. W tym roku szła po raz 11. – Czuję, że do domu wracam lepsza, spokojniejsza, wyciszona – mówi.
Najmłodszy pielgrzym Przemek ma dopiero 2,5 roku, a jest to już jego... 3. podróż do Niepokalanowa. Jak zapewnia mama Przemka Ania Cichocka, dziecko nie jest żadną przeszkodą, aby pójść na pielgrzymkę. – Owszem, są problemy – dodaje – ale z wózkiem na piaszczystych drogach.
– Ważne jest to, że udaje się nam dojść, a także sama droga, podczas której można wiele rzeczy przemyśleć. Kto chce, może śpiewać, modlić się, a nawet tańczyć. Poznajemy też nowych ludzi. Ci, którzy nas w czasie drogi przyjmują, okazują nam ogromną serdeczność, gościnność – mówi Kuba Szczechowski, który trudy pątniczego szlaku pokonywał wspólnie z narzeczoną Eweliną Marchewką.
Ewelina i Kuba pozdrawiają z pątniczego szlaku
Krystyna Piotrowska /Foto Gość