Medialny przekaz nie budził wątpliwości: to grupa fanatyków odpowiada za odwołanie koncertu Behemotha w Poznaniu. Chętnych do udziału w imprezie było sto razy więcej niż fanatyków, bo tych było tylko dwanaścioro. Ale za to, co skwapliwie uchwyciły kamery, byli uzbrojeni od stóp do głów... w różańce.
Jestem cyniczny? Owszem, ale proporcjonalnie do tego przekazu. Osobiście nie jara mnie muzyka, którą uprawia Nergal, ale jeśli ktoś ją lubi, jego sprawa. Co innego oprawa i teksty. Piekielnie mocne dźwięki, szatańskie rogi, tatuaże i Bóg - przepraszam! - diabli wiedzą, co jeszcze. Ponoć to tylko zabawa i takie tam udawanie, bo sam lider to prywatnie miły facet. OK. Wierzę. Ale jeśli tak jest, to mam dwie kwestie.
Pierwsza: Jeśli lider i jego kompani udają, a w przekaz ich twórczości święcie wierzy wielu fanów, to muzycy z nich kpią i jakoś ich oszukują. I kwestia druga: Jeśli lider i jego kompani wyznają to, co pokazują, to: „Houston, mamy problem!”.
Demonologia w istocie nie jest tylko zabawą czy teoretyczną dywagacją. Satanizm nie jest tylko niegroźną formą rozrywki. Jest otwieraniem drzwi, za którymi czai się Zło. Owszem, w tym miejscu niewierzący zaryczy ze śmiechu, ale wierzący powinien się zatrzymać.
Obroniłem doktorat o złu w nauczaniu św. Pawła. Przeczytałem sporo o złu w religiach i kulturach świata, w filozofii i literaturze, a także w ateizmie.
No, i rzecz jeszcze jedna. Tak się złożyło, że ostatnio zostałem poproszony o wyjaśnienie, dlaczego akurat liczba 666 jest liczbą szatana. Dociekliwymi byli uczniowie jednego z liceów, którzy na lekcji języka polskiego poznawali biblijną Księgę Apokalipsy. Już samo pytanie dowodzi, że nasi młodzi wiedzą niejedno o satanizmie. Dobrze, że chcą wiedzieć i dobrze by było, by ich nie oszukiwano - gdy ktoś udaje satanizm i by ich nie zachęcano do spraw bardzo niebezpiecznych - gdy ktoś jest wyznawcą Złego.
A 666? W Księdze Apokalipsy autor napisał: „Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć” (13,18). Fakt, że autor ową liczbę nazwał liczbą człowieka, a nie szatana, choć jego też, bo przecież mówi o Bestii, każe w interpretacji szukać właśnie człowieka, który byłby sługą Bestii. Cóż to więc za człowiek, sługa Bestii? Autor Apokalipsy żył w kręgu kultury żydowskiej, która chętnie posługiwała się symbolizmem, a tutaj także symbolizmem arytmetycznym. Do niego należała gematria, która polegała na przypisywaniu literom wartości liczbowych. Gematria zrodziła się między innymi dlatego, że język hebrajski nie znał cyfr. Nie posługiwał się też w piśmie samogłoskami. Jedyną spółgłoską, którą w pewnych układach czytano jako „o” lub „u” była litera „w”. W systemie gematrycznym pod określone litery podpisywano więc liczby. Szukając liczby 666 hebrajskimi literami napisano określenie „cesarz Neron” - hebrajskie litery ksr nrw/on (kesar neron). Wynik wygląda następująco: k = 100, s = 60, r = 200, n = 50, r = 200, o/w = 6, n = 50, w sumie 666. Dla autora Apokalipsy i jego pierwszych odbiorców cesarz Neron był dobrze pamiętanym prześladowcą Kościoła. Był pierwszym, który uczniów Chrystusa kazał rzucać na cyrkowych arenach lwom, a w swych ogrodach krzyżował ich i podpalał, robiąc z nich żywe pochodnie. A po Neronie przez wieki przychodzili kolejni. 666 stało się symbolem Bestii i jego sług.
Jestem daleki od tego, by kogokolwiek piętnować. Myślę raczej o tych, którzy często nieroztropnie narażają się na działanie trzech szóstek.