Trzeci raz z rzędu będę pisał o imigrantach.
W sprawie panuje bowiem tyle zamieszania, że trudno uchwycić sedno problemu. Spróbuję dorzucić kilka kamyków do tego ogródka. Po pierwsze, jestem spokojny o Kościół w Polsce. Gdyby rzeczywiście dotarła do nas wielka grupa uchodźców – na co się raczej nie zanosi, bo wszyscy chcą dotrzeć do Niemiec – to parafie czy inne instytucje kościelne z pewnością stanęłyby na wysokości zadania. Bez problemu potrafię sobie wyobrazić tysiące zwykłych parafian pomagających przybyszom, gdyby zaszła taka potrzeba. Zresztą, jak się okazuje, Kościół od paru już lat pomaga mieszkańcom Syrii, o czym piszemy na ss. 28–29. Nie słyszałem natomiast, by komentatorzy, którzy zarzucają Kościołowi bezczynność, działali w jakichś parafialnych kołach Caritas.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.