- Przez te spotkania chcieliśmy pokazać mieszkańcom Radomia, że Lwów był miastem o wielkim dorobku naukowym i kulturalnym - powiedział Bogusław Stańczuk, prezes Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Radomiu.
Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Radomiu zaprosiło na „Dni Lwowa” do Radomskiego Klubu Środowisk Twórczych i Galerii „Łaźnia”.
- Trzydniowe spotkanie z Kresami, które nazwaliśmy Dni Lwowa, zorganizowaliśmy, żeby pokazać, że Lwów to nie tylko znana wpadająca w ucho piosenka oraz doskonale znany dorobek naukowy i kulturalny. Chcieliśmy przekazać przestrzeń historyczną Lwowa - 700 lat Kresów w granicach Polski - poinformował B. Stańczuk.
Pierwszy z trzech wieczorów tego wydarzenia należał do zespołu Chawira z Krakowa, który wystąpił z programem „Orlątko - walczymy o polski Lwów”.
Jak powiedział Karol Wróblewski, założyciel zespołu Chawira, akordeonista i wokalista, nazwa zespołu pochodzi z gwary południowo-wschodnich Kresów i oznacza ciepły, rodzinny dom.
Zespół wykonał piosenki patriotyczne i znane lwowskie przeboje. O historii Lwowa i Lwowskich Orlętach mówił B. Stańczuk.
W kolejnych dniach historię Kresów przybliżyli prelegenci. Dr Marian Winiarski mówił o 700 latach Kresów Wschodnich w granicach Polski, a Aleksandra Biniszewska, posługując się zdjęciami, porównywała, jak wygląda obecnie nasze dziedzictwo narodowe na Kresach z tym, gdy te tereny należały do Polski.
- Zdjęcia były przejmujące. Ukraińcy wcale nie dbają o nasze dobra materialne - mówi Stańczuk.
- O ile ta część dziedzictwa narodowego w postaci np. budowli w jakimś stopniu jest do uratowania, to część duchowa, ta która działa w przestrzeni społecznej, ona jest nie do odzyskania. Lwowski bałak - język Lwowa, który był fenomenem na skalę światową, polegał na tym, że ten język łączył batiara lwowskiego, tego chłopaka ulicy, z profesorem uniwersytetu. Ten język lwowski był językiem pojednania, połączenia. Ale ci, którzy nim mówili, niestety odchodzą - dodaje prezes.
O tym, że Lwów jest nam bliski świadczyła wypełniona sala „Łaźni”.
Dni Lwowa były także okazją do spotkania tych, którym Kresy są bliskie
Krystyna Piotrowska /Foto Gość