Są takie małżeństwa, dla których Walentynki trwają cały rok. W małżeństwie pani Małgorzaty jest tak od 40 lat.
W poradni pani Małgosia, tak jak i inni doradcy, próbuje uzmysłowić małżonkom, że każdy z nas, niezależnie od tego, ile ma lat, potrzebuje miłych i pięknych słów. - My to w skrócie nazywamy „kizi mizi”. To się ludziom bardzo podoba, bo jak się komuś powie coś miłego, to ten człowiek rośnie, szybciej zapomina się o tym, co było złe - śmieje się.
Kolejnym kroczkiem do udanego związku jest zachowywanie rytuałów rodzinnych. Jeśli idziemy razem w niedzielę do kościoła, to po powrocie do domu takim rytuałem może być wspólne picie kawy. Nie można zapominać o atrakcyjności wobec siebie, ale i domu. Bo lepiej się śpi pod ładną pościelą, lepiej smakuje jedzenie podane na eleganckiej zastawie. Szczególnie ważnym dniem dla każdego małżeństwa ma być rocznica ślubu, a najlepiej, żeby to święto trwało 365 dni w roku.
Walentynkowa grafika Anny Piotrowskiej
Krystyna Piotrowska /Foto Gość
- W naszym małżeństwie Walentynki są cały czas - tak pani Górka odpowiada na pytanie, czy jej mąż przyniesie tego dnia do domu na przykład czerwone, pluszowe serce. Dodaje też, że warto w Walentynki okazać drugiej osobie sympatię. Chętnie później wspominamy takie chwile, bo razem z nimi pozostaje nam kartka z miłymi słowami, namalowane serce czy zasuszony kwiatek.
- Razi nas może w sklepach nadmiar walentynkowych symboli. Ale my mieliśmy inne sposoby okazywania sobie miłości. Były to głównie kartki pisane gdzieś z podróży.
- Dobrze też, że w katolickich mediach w tym dniu pojawia się wspomnienie o św. Walentym. On łączył pary i pomagał im. A kolor czerwony to kolor dla odważnych. W te zimowe dni, bez słońca, on nas ożywia. Czerwone serduszko jest zatem wskazane - podsumowuje pani Małgorzata i do zdjęcia zarzuca na ramiona czerwony szal.
Przypominamy też o naszym walentynkowym konkursie. Jego zasady znajdziesz TUTAJ.