Kolejny uczynek miłosierdzia - "Nagich przyodziać" radomscy wolontariusze realizowali pod hasłem "Własnymi ciuchami nagich przyodziać". Akcja miała się zakończyć w sobotę przed Niedzielą Palmową. Została przedłużona do Wielkiego Poniedziałku, bo chcą pomóc wielodzietnej rodzinie, która straciła dom.
Zbiórka ubrań trwała dwa dni. Później trzeba było je posegregować. Jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi trafią do najbardziej potrzebujących.
- Wielu ludzi odpowiedziało na nasz apel. Zebraliśmy ponad 250 kg odzieży. Zaledwie 5 minut od rozpoczęcia akcji już mieliśmy 20 worków ubrań. Chcemy, by trafiły one do konkretnych ludzi - mówi Bartosz Sałaj, koordynator projektu.
- Robimy to, bo - po pierwsze - tak nas inspiruje nasza wiara, po drugie - to wszystko przez papieża Franciszka, a po trzecie - jesteśmy młodzi i nie możemy usiedzieć na miejscu - dodaje Bartosz.
Weronika Kasprzyk ze Starachowic jest wolontariuszką sekcji językowej ŚDM. - Naszym zadaniem jako wolontariuszy jest pomagać innym, dlatego przyjechałam segregować ubrania, które zostały zebrane w ramach projektu "Body & Soul" - mówi.
Akcja miała zakończyć się w sobotę. Jednak wolontariusze dowiedzieli się o nieszczęściu jakie spotkało samotną matkę z ośmiorgiem dzieci, która mieszka w Piastowie koło Jedlińska. Pożar strawił ich dom. Szczególnie potrzebne są: obuwie dla Mikołaja (rozmiar 26-27), Weroniki (rozmiar 28-29) i Pawła (rozmiar 32), bielizna dla 5-letniej Weroniki, 8-letniego Pawła, 10-letniej Karoliny, 14-letniej Wiktorii, 17-letniej Sylwii i 18-letniej Patrycji. Ponadto w każdej ilości mleko Bebiko 2 i pampersy (do 25 kg).
Wolontariusze te dary będą przyjmować do poniedziałku do 15.50 w siedzibie Duszpasterstwa Akademickiego w Radomiu przy ul. Górniczej 2.
- "Body & Soul" to oddolna inicjatywa radomskich wolontariuszy, żeby wpisać się w to, co mówił papież Franciszek, czyli zrobić coś dobrego. Ta akcja pozwala młodym wczuć się w sytuację różnych ludzi i uwrażliwić ich serca na potrzebujących. Papież Franciszek zaprasza nas do tego, żebyśmy się skupili na tych ostatnich - ludziach, którzy zwykle nie siadają w pierwszych ławkach w kościele, nie pchają się do mediów, czy na zaszczytne miejsca, bo może źle wyglądają, bo są biedniejsi, bo są słabsi. Trzeba odszukać takie osoby. Rodzina, której na Michałowie przekazaliśmy szlachetną paczkę, teraz zaangażowała się w ŚDM, a przede wszystkim w ten projekt - mama z tatą przywożą rzeczy, a dzieci ciągle działają. I o to chodzi - mówi ks. Mariusz Wilk, diecezjalny koordynator ŚDM.
Zanim ubrania trafią do potrzebujących, trzeba je najpierw posegregować
Marta Deka /Foto Gość