- Zależy nam na młodych. Chcemy im pomóc poznać siebie, by mogli lepiej zrozumieć innych - mówi ks. Grzegorz Lipiec, diecezjalny moderator Ruchu Światło-Życie. Ponad 70 oazowiczów przygotowywało się do podjęcia posługi animatora.
Rekolekcje połączone z kursami KODA, czyli Kursem Oazowym dla Animatorów, i KAMuzO, czyli Kursem Animatorów Muzycznych Oaz odbyły się w Domu Rekolekcyjnym Ruchu Światło-Życie w Dąbrówce.
Przez 10 dni oazowicze pod kierunkiem s. Anny Baćmagi i ks. Grzegorza Lipca, diecezjalnych moderatorów Ruchu Światło-Życie, ks. Marcina Dąbrowskiego z Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” oraz animatorów odkrywali tożsamość i charyzmat ruchu oraz uczyli się, jak być dobrym animatorem. Mieli zajęcia m.in. z Biblii, psychologii, pedagogiki, muzyki.
- Zależy nam na młodych. Chcemy im pomóc podjąć posługę animatora, która nie jest łatwa. Będą się spotykać z dziećmi, młodzieżą, którzy mają swoje historie życiowe. Chcemy pomóc im odnaleźć relacje z Panem Bogiem i z drugim człowiekiem, pomóc im uformować swoją osobowość, dostrzec swoje słabości i zalety. Chcemy im pomóc poznać siebie, by mogli lepiej zrozumieć innych - mówi ks. G. Lipiec.
Oazowicze, oprócz zajęć, mieli też wspólne modlitwy i codziennie uczestniczyli w Mszach św. Podczas jednej z nich swoje telefony komórkowe zostawili przy ołtarzu. Mogli je odebrać następnego dnia. W ten sposób opiekunowie chcieli im uświadomić, że komórka to urządzenie, nad którym można panować. Ma im służyć, a nie odwrotnie.
- Chcą wychodzić ze zniewoleń, np. uzależnień od telefonów komórkowych, ale nie wiedzą jak to zrobić. W swoim środowisku nie otrzymują pomocy. Wielu z nich doświadczyło kryzysu. Chcieli coś zmieć, ale napotkali na opór w swoim środowisku. Na kursie doświadczyli akceptacji. Wielu z nich chce czegoś więcej, głębszej relacji z Panem Bogiem - mówi s. A. Baćmaga.
Razem z kadrą w kursach w Dąbrówce uczestniczyło 87 osób.
Jedną z animatorek muzycznych była Magdalena Molenda z parafii w Orońsku.
- Chcemy wykształcić nowe kadry, ale głównie uwrażliwić przyszłych animatorów na piękno liturgii. Chcemy pokazać im, że śpiew nie jest kwiatkiem do kożucha, ale jest bardzo ważny i by to przekazywali innym - mówi.
W KAMuzO uczestniczyli m.in. Katarzyna Bis i Krzysztof Stysiek z Radomia, Anna Kołodziejczyk z Kraśnicy i Karolina Wakuła z Wierzbicy. W swoich parafiach grają i śpiewają.
Katarzyna trafiła do oazy, bo szukała wspólnoty, która pomogłaby jej zbliżyć się do Boga.
- Najtrudniej jest samemu odkryć prawdy o Jezusie, a wspólnota pomaga w odkryciu Jego działania. Bóg daje mi siłę, zawsze mnie umacniał - zapewnia.
Krzysztof podkreśla, że w oazie ważne jest spotkanie ze słowem Bożym.
- Tu odkrywamy Boży plan dla nas. To pomaga w podejmowaniu ważnych decyzji i umacnia. Podczas wakacyjnych oaz możemy umocnić swoją wiarę, ale też przygotować się do całego roku, kiedy jesteśmy świadkami i pomagamy naszym kolegom znaleźć drogę do Chrystusa - mówi.
Anna jest w oazie, bo rodzice pokazali jej, jaką ta wspólnota daje radość i odwagę do działania. Jej rodzice Monika i Jarosław są parą diecezjalną w Domowym Kościele.
- Kiedy patrzyłam na rodziców, że dzięki oazie są radośni, mają w sobie dużo Bożej miłości i miłości do drugiego człowieka, to chciałam być jak oni. Ruch Światło-Życie pomaga w pokonywaniu problemów. Mój brat jest animatorem muzycznym - mówi.
Karolina przyznaje, że oaza otworzyła ją na innych ludzi, by dzielić się z nimi i dawać im to dobro, którego została nauczona w domu. Na kursie dowiedziała się, jak być dla dzieci i dorosłych światłem w dążeniu do integracji z Bogiem na Eucharystii. - Chcę uświadomić im, że śpiew nie jest tylko po to, by nie było ciszy na Mszy św., ale przez śpiew też się modlimy - przyznaje.
Karolina Włodarczyk z parafii w Zakrzewie posługiwała jako animatorka na KODA.
- To praca z oazowiczami, którzy za chwilę mają stanąć po drugiej stronie - będą formować młodych, by rozbudzać w nich żywą wiarę i relacje z Jezusem. Zależy też nam, by przygotować ich do tej posługi od strony pedagogicznej, psychologicznej, znajomości Pisma Świętego, metod prowadzenia spotkań w grupach, po to, by ich warsztat był jak najbardziej bogaty. Duży nacisk kładziemy na relacje z Bogiem, na osobiste spotkanie z Nim w słowie Bożym - tłumaczy.
W KODA brali udział m.in. Weronika Kasprzyk ze Starachowic i Michał Blinowski z Radomia.
Weronika przyjechała do Dąbrówki, bo bardzo chciała być animatorką.
- Tak, jak ktoś kiedyś mnie poprowadził przez tę drogę, ja też chcę innych prowadzić. Oazę wybrałam ze względu na wspólnotę. Nie mogłam odnaleźć się w swojej wierze. Miałam wrażenie, że wynika ona bardziej z tradycji, niż z zaangażowania duchowego. Oaza pokazała mi, że wiara to nie tylko indywidualność, ale przede wszystkim wspólnota, pomaganie sobie, chęć do działania, otwartość, spontaniczność - mówi.
Michał na początku nie chciał być w oazie.
- Ważniejszy był dla mnie komputer. Oaza zmieniła mnie zupełnie. Czuję się innym człowiekiem. Ten ruch zmienia serca. Czyni je gotowymi do służby drugiemu człowiekowi, i tego, by nie bać się głosić słowa Bożego. KODA przygotowuje mnie do tego, by formować innych i przybliżać im Boga - mówi.
Oazowicze z moderatorami i animatorami
Marta Deka /Foto Gość