Uczestniczyłem w Starachowicach w zjeździe księży, którzy do seminarium wstąpili 25 lat temu, a święcenia kapłańskie przyjęli 6 lat później. To już jakaś liczba lat, która pozwala na mówienie o rutynie.
Nie, to nie jest mój rocznik. Ja jestem ich wykładowcą, a oni zaprosili mnie, by być z nimi tego dnia. W kościele byliśmy sami, nawet bez kościelnego i organisty. I tu można pokusić się o przeprowadzenie pewnych obserwacji.
Zanim o nich, odwołam się do ostatniego rozdziału starotestamentowej Księgi Daniela. Napisana dawno temu, świetnie oddaje pewne przekonania, jakie przyświecają środowiskom, które śmieją się do rozpuku, widząc występ Arkadiusza Jakubika w antyklerykalnym teledysku zespołu Dr Misio z pijanym biskupem. W tym oglądzie, gdy zamykają się bramy świątyń, na wierzch wychodzi ponura prawda i wyrachowane oszustwo.
Księga Daniela opowiada o tym, jak to w świątyni boga Bela składano mu każdego dnia obfite dary z pokarmów i napojów. Czcił go sam król babiloński, bo podziwiał boga, który w cudowny sposób każdego dnia zjada ten obfity posiłek złożony mu w świątyni. I oto prorok Daniel wobec króla dokonuje demaskacji. W tajemnicy przed przewrotnymi kałanami podłogę świątyni posypał popiołem. Gdy ci przyszli pod osłoną nocy ze swymi bliskimi i zjedli wszystkie dary, nieopatrznie zostawili na podłodze ślady, pokazując, kto był tu nocą i kto tak naprawdę zjadł dary ofiarne.
Zdaje się, że kabareciarze - mniemam, że nie znający tej biblijnej opowieści - ulegli jakiemuś przekonaniu, że modlitwy w świątyniach dzieją się tylko wtedy, gdy lud widzi. A tak naprawdę - bez udziału wiernych - wszystko jest mistyfikacją, a kapłani Tego, którego ważą lekce, każą czcić jedynie wiernym, bo sami mają do Niego stosunek wysoce obojętny.
I wracam do Starachowic. Księża mieli modlitwę brewiarzową, potem adorowali Najświętszy Sakrament, a w końcu sprawowali Mszę świętą. Spotkanie zakończyła modlitwa o uzyskanie odpustu zupełnego, bo mamy Rok Św. Brata Alberta, a to relikwie tego świętego ma kościół na osiedlu Orłowo. Każdy z księży całował te relikwie ze czcią i powagą, mimo że nie obserwował tego żaden świecki.